wtorek, 27 lutego 2018

Bez Boga, to kamienista droga.

Bardzo lubię kawę. Jej aromat i smak. Byłbym w stanie się od niej uzależnić. Jest tak dobra. Dlatego też się pilnuję, aby nie popaść w nałóg, który może byłby pozornie obojętny moralnie, ani dobry, ani zły, a w gruncie rzeczy stałby się niewolą. Dzisiaj dokonałem na samym sobie zbrodni i pewnie będę w nocy za nią pokutował. Mianowicie od wschodu do zachodu słońca wypiłem, aż pięć mocnych kaw.

W tym poście chcę się zatrzymać na drugiej szklance kofeinowego napoju. Wypiłem ją z uroczą, starszą panią, która ugościła mnie w swoim mieszkaniu. Gościnną staruszkę nazywam babcią, bo tak właśnie o mnie dba. Za co jestem jej wdzięczny. To właśnie od niej usłyszałem przysłowie, które do tej pory było dla mnie obce:

Bez Boga, to kamienista droga. 

Pokolenie naszych babć i dziadków jest dzisiaj ostoją wiary. Kiedy je obserwuję widzę osoby pełne Boga, które przeżyły piekło na ziemi. Bieda, smak wojny, głód, ciężka praca, różne systemy totalitarne i modlitwa, która wzmacniała ich postawę wobec zła, które mnożyło się wokół. Moje pokolenie, to pokolenie szczęściarzy. Urodziliśmy się w wolnej Polsce. Żadne obce mocarstwo nie rządzi nami i nie stawia nam warunków rozwoju. Stać nas na wiele. Pełne półki w sklepach i samochód w każdej przeciętnej rodzinie.

Zatem, co jest nie tak, że tak mało ludzi chodzi do kościoła? Jeszcze mniej się modli. Co się stało, że w prosty sposób usunęliśmy temat Boga z opinii publicznej, czy rozmów prywatnych i uczyniliśmy z niego temat tabu? Pismo Święte nie w każdym domu, a jeśli już, to przeważnie pokryte grubą warstwą kurzu.

Co się stało z wiarą? Może ujmę myśl bardziej dobitnie, co stało się z Bogiem w naszym życiu?

Puentując, przed wyjściem od babci poprosiłem ją, żeby nie ustawała w modlitwie, a i dołączyła do niej jedną, ważną intencję, aby wspomniała w rozmowie z Najwyższym młodsze pokolenia.


Nie ustawajmy w codziennej modlitwie.

K. M.














Mt 23, 1-12

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: «Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.
Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.
Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony».

niedziela, 25 lutego 2018

Prawdziwy Król.

Żołnierz podniósł rękę. Przytrzymał ją w górze. Po chwili z wszystkich sił wymierzył sprawiedliwość. Skórzany bat uderzył o nagie plecy rozrywając skórę. Strumień krwi spłynął na ziemię. To było za mało. Trzeba głupcowi dać porządną nauczkę.

- Będzie się Bogiem obwieszczać! Jeszcze czego?! 

Drugi kat sięgnął po kolce. Wymachiwał nimi nad swoją głową ukazując tłumowi przedmiot bólu. Zadał cios. Skazaniec nie wytrzymał - upadł. Czuł jak skrawki ciała zostały oderwane z jego mięśni. Z oddali było słychać lament kobiet. Po raz kolejny osunął się na ziemię. Zamknął oczy. Wiedział, że nie może się teraz poddać. Podniósł powieki. Nie dał za wygraną. Ku zdziwieniu wszystkich przyklęknął opierając się ciałem o pień, aby żołnierze mogli dalej Go biczować:

- Jeszcze mu mało! Masz też, Skazańcze, koronę. 

Włożyli mu cierń na głowę. Jego kolce wbijały mu się w skroń. Całe ciało okryte purpurą od krwi:

- Prawdziwy Król!

K. M.












Mk 9, 2-10

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni.
I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!» I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy „powstać z martwych”.
Szczęść Boże.

Nie wiem, jak to się stało, że wczoraj nie chcący usunąłem jeden ze swoich postów, który wydawał mi się bardzo potrzebny. Wyrażał on moje zaniepokojenie stanem młodzieży, która jest wspaniała, pełna życia i pracowita, a niestety w szkole ciągle zmęczona, zniechęcona do działania, senna i chyba gotowa przejść na wcześniejszą emeryturę. 

Swoją drogą, czy to ona jest winna swojej sytuacji? Tu zmuszę się na uśmiech. 

Młodzi ludzie są raczej ofiarami bezmyślności wcześniejszego pokolenia, które nie patrząc na konsekwencje swojego działania serwuje im śmieci, zabawki zajmujące większą część ich życia i brak ograniczeń pod przykrywką wolności. Tzw. bezstresowe wychowanie, które w przyszłości odbije się wielką czkawką na nas wszystkich. 

Ja żyję w parafii na piątym biegu. Szkoda, że w szkole na lekcji religii spotykam młodsze osoby od siebie, które przeszły już na trójkę i planują zaraz wrzucić jedynkę. 

Jedną z teorii, którą poznałem, to ta, że jest to objaw niedospania. Może to i prawda. Rodzice, opiekunowie zwróćcie na to uwagę. Być może wtedy odnajdziemy przyczynę młodzieżowego marazmu.

K. M.

czwartek, 22 lutego 2018

Wieczór chwały!

Dzisiaj panował duży mróz, aż do tego stopnia, że bałem się o ilość osób na wieczornym spotkaniu modlitewnym. Ktoś mógłby mi zarzucić, że chyba nie pamiętam zim z lat 70' ubiegłego wieku, ale mam prawo nie pamiętać, bo jestem dzieckiem lat 80'. Jednak, co prawda, to prawda. Kiedyś zimy były sroższe i o dziwo jakoś wtedy nie przeszkadzał ludziom klimat w modlitwie kościelnej. Im nowsze czasy tym bardziej stajemy się wrażliwi. Jaka jest tu zależność? Nie wiem. Chwała Bogu trochę ludzi przyszło. Nawet byłem lekko zdziwiony, bo nie spodziewałem się ich aż tylu. Duch Święty działa. Ojciec Rekolekcjonista porwał serca wszystkich swoją erudycją. Tematem spotkania był krzyż. Chyba jeden z najdrażliwszych tematów chrześcijańskich. Temat tabu jakim jest cierpienie zostaje wtenczas obnażone.

Krzyż - złączone ze sobą dwie belki
       niosące wspólną historię.

Krzyż -  szlak człowieka, tego z kart historii
       i mijanego na co dzień.

Krzyż - znak wiary, że będzie już lepiej,
      gdy dzisiaj jeszcze nie jest dzień za dobry

Krzyż - młodzież, której się nic nie chce,
      celów nie stawia sobie zbyt wiele.

 Krzyż - choroba lub inne cierpienie
      i jedno pytanie: Boże, gdzie jesteś?

Rozłożone ramiona,
głowa opuszczona,
krew spływająca na ziemię
i cisza krusząca serce.
Bóg jest, człowieku,
bardzo blisko Ciebie.
Patrzy z krzyża w Twoją stronę,
by widzieć jeszcze więcej.


K. M.














Mt 16, 13-19

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”
A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”.
Jezus zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?”
Odpowiedział Szymon Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”.
Na to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.

wtorek, 20 lutego 2018

Najtrudniejsza terapia.

Nie lubił dużo mówić. Słowa uważał za zbyt cenne skarby, aby szafować nimi na prawo i lewo. Zazwyczaj zdawkowo odpowiadał pytany o opinię na różne tematy. Nie był też zbyt wylewny podczas prowadzenia rozmów. Za to potrafił słuchać. Bardzo cenił sobie moment kiedy mógł skupić uwagę na profesorze wygłaszającym prelekcje na konferencji przeprowadzanej na Uniwersytecie, który znajdował się niedaleko jego domu. Raptem kilka przecznic dalej. Poświęcał też dużo swojego czasu na słuchaniu swoich rozmówców, a często miał ku temu okazje jako, że był terapeutą wielu osób. Właśnie wracał pieszo do domu kiedy zobaczył otwarte drzwi kościoła, które zaraz miał minąć. Zatrzymał się. Przypomniał sobie, że dawno nie był u krat konfesjonału:

- Może to już czas? 

Wszedł do świątyni. Od razu kroki skierował w stronę starszego księdza, który wyglądał swoją siwą głową z za okienka konfesjonału jakby kogoś oczekiwał. Podszedł, nie było kolejki. Klęknął ...

... Cisza.

Spowiedź trwała dosyć długo. Kapłan szybko zauważył brak przygotowania  do przeżywanego sakramentu ze strony penitenta. W tej sytuacji pozwolił sobie udzielić pomocy skruszonemu mężczyźnie w zrobieniu odpowiedniego rachunku sumienia. Nie śpieszyło się mu. Liczyło się tylko dobro duchowe. Kiedy penitent już myślał, że spowiedź się zakończyła i delikatnie powstawał z kolan usłyszał słowa, które wprowadziły w nim lęk:

- Synu, jako pokutę nakazuję Ci teraz uklęknąć w ławce. Spójrz na tabernakulum. Tam jest ktoś bardzo ważny. Jest On terapeutą nas wszystkich. Lekarzem naszych ciał, ale nie tylko. Przede wszystkim duszy. Wpatruj się w Niego, bo On tam jest. Następnie opowiedz mu trochę o sobie. Nie dlatego, że ciebie nie zna, ale dlatego, że chce, abyś to Ty mu opowiedział o swoim życiu i zaprosił Go do niego. On pragnie wejść w Twoją codzienność.

Mężczyzna odszedł od krat konfesjonału.

- Mam coś o sobie opowiedzieć... Tylko, co? Przecież ja nie potrafię dużo mówić.

W kościele oprócz niego i spowiednika była starsza kobieta, która klęczała w pierwszej ławce. Przysiadł się do niej. Pomału skreślił na piersi znak krzyża. Nic nie mówił. Cisza była dla jego uszu balsamem, którym opatrywał duszę. Wiedział, że ma przemówić. Czuł przed tym wewnętrzną blokadę. Zawsze to on słuchał historii innych osób, a teraz ma zamienić się w pacjenta. Wydawało mu się to zbyt trudne. Nawet jeśli miał się otworzyć przed Bogiem. Nawet nie wiedział dokładnie od czego zacząć. Postanowił podsłuchać modlitwy kobiety. Po chwili usłyszał z trudem wypowiadane przez nią słowa, które wydały mu się znane z dzieciństwa. Przypominały mu one sędziwą staruszkę, która była jego babcią. Często powtarzała je wraz z nim tuż przed snem:

- Tak, rozpocznę rozmowę od tych słów. Ojcze nasz, któryś jest w niebie...

Sekundę później poczuł smak dzieciństwa. Nie miał przyjaciół. Raczej od zawsze był typem samotnika. Dziwił się, że został terapeutą, który pomaga wielu osobom, ponieważ jeszcze nie tak dawno, bo kilka lat temu uważał, że sam potrzebuje terapii. W pamięci powróciła najbliższa mu osoba, babcia, którą uznawał za najwyższy autorytet w swoim życiu. Często powtarzała mu, że Bogu można powiedzieć wszystko. To ona przekazała mu wiarę. Kochana staruszka, której bardzo mu brakuje. Po chwili poczuł łzę spływającą po policzku.

- Tęsknie i kocham, kocham - powiedział. - Ale nas zbaw ode złego. Amen.

Kiedy kończył dobrze znaną mu modlitwę zdał sobie sprawę, że chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu to on był mówcą, a ktoś inny, Jezus, był tym, który go wysłuchał.

- Dziękuję Ci - zakończył.

K. M.


















Mt 6, 7-15

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.
Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię! Niech przyjdzie Twoje królestwo; niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie. Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień».

poniedziałek, 19 lutego 2018

Język za dużo znów chlapie.
Tysiące słów na minutę,
a każde z nich nic nie warte.
Myśl od niego daleka,
a on bezmyślnie
wykonuje swą pracę.
Czy nieodpłatnie?
Język, sędzia bez skrupułów.
Zaraz kogoś skaże.
Całkiem nieopacznie
bądź całkiem opacznie.

Język, potężna broń,
we władaniu słabych.
Boże Ty nas broń,
w pysze wciąż małych.

K. M.



Mt 25, 31-46

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.
Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata!
Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.
Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Albo spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię, lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?”
A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście”.
Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!
Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;
byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie”.
Wówczas zapytają i ci: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?”
Wtedy odpowie im: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tego i Mnie nie uczyniliście”.
I pójdą ci na wieczną karę, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego».

niedziela, 18 lutego 2018

Gorzki pocałunek.

Przenikliwa cisza. Słychać najmniejszy podmuch wiatru. Uczniowie śpią. Nie wytrzymali zmęczenia. Zaraz po Niego przyjdą. Czuje to. Jeszcze tylko rozmowa z Ojcem. Bardzo jej potrzebuje. Klęka, opiera swoje ciało o wielki kamień. Próbuje powstrzymać strach. Wie, co Go czeka. Zna swoją drogę. Jest to tym bardziej trudne. Kocha.

Po chwili wstaje. Podchodzi do uczniów. Niewinnie śpią. Niczego się nie spodziewają, a już najbardziej tego, że zaraz nie będzie ich Mistrza tuż przy nich. Nagle z zarośli wychodzą rzymscy żołnierze. Za nimi idą faryzeusze prowadzący rozmowę ...

... z Judaszem.

"I ty mój przyjacielu?" Uczeń podchodzi. Wypowiada ostatnie słowo Rabbuni. Po czym całuje go w policzek. Gestem miłości wydajesz swojego Nauczyciela?

Judasz odchodzi do faryzeuszy. Mówi coś do nich. Mało wyraźnie. Podchodzą do Jezusa żołnierze. Chwytają Go jak zwyrodnialca. Świat już nie będzie miał litości. Kłamstwo zatryumfuje. Ono powiedzie Cię do Piłata, Heroda i znów powrócisz do pretorium, gdzie rozprawi się z Tobą ludzki świat. Kara Cię spotka za cuda, za miłość, za uzdrowienia, za dawaną nadzieję. Poznasz żołnierski bat.

K. M.











Mk 1, 12-15

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. A przebywał na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez Szatana, i był ze zwierzętami, aniołowie zaś Mu służyli.
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»

sobota, 17 lutego 2018

Boże, przepraszam
za słowa narzekania.
Ciągle mi mało,
nie tak jak chciałem.
W czymś mnie nie wysłuchałeś,
choć to Ty jesteś Panem.
Role pozamieniane.

Boże, przepraszam
za złamane słowo.
Tyle Ci naobiecywałem.
Czasem nieopacznie.
Niekiedy i nawet chciałem,
choć bezmyślnie całkiem.
Słowo niedotrzymane.

Boże, przepraszam
za brak konsekwencji
na wybranej drodze.
Zbyt łatwo przychodzi mi zgrzeszyć.
Szukam wtedy Ciebie
wiedząc, że jesteś mi Ojcem,
a ja Twoim dzieckiem.

Przepraszam, przepraszam,
bo cóż więcej powiedzieć mogę?
Postaram się być lepszy
tylko Ty bądź koło mnie.
Zostanę nawet świętym,
bo tego bardzo pragnę,
ale wybacz mi proszę.

Proszę...

K. M

Łk 5, 27-32

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego na komorze celnej. Rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» On zostawił wszystko, wstał i z Nim poszedł.
Potem Lewi wydał dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a był spory tłum celników oraz innych ludzi, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie, mówiąc do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?»
Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz grzeszników».

czwartek, 15 lutego 2018

Czas pokusy.

Czas pokusy, w nim ja.
Wskazówki zegara płyną wolno.
Nigdzie im się nie śpieszy.
One są szczęśliwe -
- posiadają czas.

Czas pokusy, mojej walki.
Trwa niepewność,
a tu zaraz wróg za drzwiami.
Czas wciąż płynie,
tak cichutko, tak niewinnie.

Klęknę, Panie, klęknę
i pomodlę się raz jeszcze.
Czas pokuty, więc ją będę teraz
czynił.
Ty mi pomóż, gdy nadejdzie
czas pokusy.
Bym niczego diabłu nie był winien,
gdy ukradkiem do mnie przyjdzie.

K. M.

Łk 9, 22-25

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?»

środa, 14 lutego 2018

Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz...

Post nawiązuje do Narodu Wybranego, któremu czterdzieści lat zajęło przemierzanie pustyni w dotarciu do celu jakim była Ziemia Obiecana. Kolejny ważny moment, prznajmniej dla mnie, który pomaga mi owocniej przeżyć ten czas kilku tygodni zmagań duchowych, to czterdzieści dni przygotowań Jezusa do podjęcia misji. Oczywiście i tu się pojawia wątek pustyni.

Pustynia ...

Czasami wyobrażam siebie jako pustelnika. Czy dałbym radę bez telefonu komórkowego, kontaktu z bliskimi, internetu, telewizji, słodyczy, itd.? Wymieniać można by w nieskończoność. Z pozoru pytanie wydaje się być banalne i mało realne do zrealizowania. Jednak pustynia, to nie tylko piasek, słońce i susza. Ona jest miejscem naszego świata duchowego, w którym poznajemy siebie i możemy odkryć coś, co w w tłumie, w zgiełku miast i wsi jest zakryte.

Trudno, aby ktoś z nas jutro zostawił rodzinę, rzucił pracę, uwolnił się od obowiązków, które na niego czekają, ale może warto postarać się o chociaż pół godzinne wyciszenie. Zero wypowiadanych słów, żadnej muzyki, braku ludzi. Tylko ja i ...

... Bóg.

Myślałeś kiedyś o poście w ten sposób? Może się okazać, że ta pustynia będzie Twoim sanatorium dla duszy. Myślę, że każda na taki wypoczynek zasługuje i nie potrzebuje na to żadnego skierowania.

K. M.


Mt 6, 1-6. 16-18

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.
Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam, już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i obmyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie».

poniedziałek, 12 lutego 2018

Starając się dostrzec wolę Bożą ...

W swojej historii życia kapłańskiego miałem dwa dziwne wydarzenia, które wzbudziły u mnie niemałe zdziwienie. Oczywiście w kontekście pozytywnym. Pierwsze wydarzyło się kilka lat temu w Krakowie, a właściwie w Tyńcu w klasztorze u benedyktynów. Mieszka tam bardzo znany zakonnik O. Leon Knabit. Jeżeli ktoś nie zna tej osoby warto się nią zainteresować, polecam. W tym starszym człowieku spotykają się dwie przyjaciółki, które nie wiadomo czemu rzadko spotykane są u większości ludzi: mądrość i pokora.

Po drugim roku kapłaństwa postanowiłem się wyciszyć i naładować swoje akumulatory duchowe. Z tą intencją udałem się właśnie do klasztoru. Otrzymałem mały pokoik z łazienką na poddaszu. Pewnego dnia wchodząc na refektarz ojców i braci benedyktynów zauważyłem Ojca Leona jak siedział przy stole prezydialnym. Po chwili i ja zająłem miejsce naprzeciw niego. Nie dlatego, że koniecznie chciałem się w niego wpatrywać, ale po prostu to było wolne. Starałem się uciekać wzrokiem w różne punkty, chociażby w talerz, byleby nie w niego. Zapewne byłby speszony. Mało, które znane osoby lubią, gdy ktoś ciągle się w nie wpatruje. Po zakończonym posiłku wstałem. Zrobiłem znak krzyża i udałem się w kierunku wyjścia zasuwając za sobą krzesło. W momencie, gdy przekroczyłem już próg drzwi usłyszałem za sobą krótkie powitanie. Odwróciłem się, aby zobaczyć kto mnie zaczepia. Okazało się, że to był on. Zatrzymał mnie boży człowiek, którego bardzo cenie i podziwiam. Tylko nie wiedziałem dlaczego to zrobił. Czego ode mnie mógł chcieć. Nasza rozmowa nie trwała długo. Raptem kilkanaście minut. Jednak była wyjątkowa i zapamiętałem ją do dziś. Mianowicie ten starszy zakonnik opowiedział mi w wielkim skrócie swoją drogę powołania do życia klasztornego. Wtedy czułem, że robi to celowo, aby wzbudzić je we mnie. Przynajmniej tak odebrałem jego słowa:

Również byłem księdzem diecezjalnym i będąc młodym jak Ty, często tu przyjeżdżałem. Różne są drogi powołania. 

No i ten uśmiech skierowany w moją stronę. Może dokonuję zbytniej nadinterpretacji tej sytuacji, ale to moje prawo.

Druga sytuacja miała zdarzenie dzisiaj w Świętej Lipce. Udałem się do sanktuarium, aby się pomodlić. Miałem takie natchnienie. Kiedy już klęczałem w ławce i rozmawiałem z Matką podszedł do mnie pewien ksiądz, którego nigdy wcześniej nie widziałem i zapytał mnie o organy. Nie pamiętam już konkretnie jego pytania. Po chwili zapytał mnie, czy jestem ojcem jezuitą. Ja odparłem, że nie. Jestem księdzem diecezjalnym. Wtedy zdziwiony odpowiedział, że wyglądam jakbym zamiast sutanny nosił habit.

Dwie historie oddalone od siebie w czasie, a jakie podobne. Bynajmniej dla mnie. Czasami sam sobie stawiam pytanie o moją drogę życiową. Dlatego teraz w mojej głowie siedzi tylko jedno pytanie:

Boże, czy Ty chcesz coś mi powiedzieć?

K. M.








Mk 8, 11-13

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął w głębi duszy i rzekł: «Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę, powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu».
A zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.

niedziela, 11 lutego 2018

Pytanie.

Chciałbym dzisiaj napisać coś naprawdę mocnego, co by nie jednego zwaliło z nóg. Zapisać myśl, która krążyłaby po internecie przez dłuższy czas i wzbudzała kontrowersje, a odbiorcy mieli niezłą zagwozdkę. Dosłownie kilka słów, ale mocnego kalibru. Nad którymi filozofowie i uczeni siedzieliby nocami.

Pytanie tylko, czy coś jeszcze może dzisiaj zaskoczyć człowieka, który zdaje się, że widział już wszystko? Wydaje mi się, że jeszcze starsze pokolenie jak moich rodziców, czy moje jest zainteresowane światem, ale młodsze zaczyna się nim nudzić. Może się mylę. Oby tak było.

To niech ich wina. To nasza wina. To my im serfujemy telefony komórkowe, za pomocą których korzystają ze snapa i instagrama nie widząc poza nimi innego okna na świat. Dramatyczna jest sytuacja kiedy rodzice, aby uciszyć dziecko dają mu laptopa do ręki. No rzeczywiście bezstresowe wychowanie. Mały odsetek jest ojców, matek chodzących na wywiadówki do szkoły syna/córki. Zainteresowanie pociechami jest dzisiaj małe. Co się stało z rodziną?

Te pytanie stawiam sobie kiedy patrzę na ucznia znudzonego życiem. Wpatrzonego w telefon jak w największą miłość. Dokąd to zmierza?

Nie będą to słowa mocne, ale prawdziwe:

Kiedy się obudzimy ze świata techniki, a staniemy się ludźmi, dziećmi Boga?

K. M.



















Mk 1, 40-45

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić ». A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony.
Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».
Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

sobota, 10 lutego 2018

Będę świętym!

Tytuł tego postu może się wydać komuś zbyt pyszny, ale czy taki jest rzeczywiście?

Pamiętam jak w szkole podstawowej nauczycielka na godzinie wychowawczej zapytała mnie kim chce zostać w przyszłości. Odpowiedź pamiętam do dzisiaj. Zwłaszcza, że moje zamiary spełniły się. Odpowiedziałem, że chcę zostać kucharzem. Faktycznie, kilkanaście lat później ukończyłem szkołę gastronomiczną z tytułem kucharza.

Malowanie marzeń w dziecięcej głowie jest bardzo ważne. Pod wieloma względami. Począwszy od psychologicznych po duchowe kończąc. Mały człowiek bardzo szybko zaczyna żyć swoimi pragnieniami. Wciela je w swoje zabawy i co najważniejsze uczy się jak osiągać zamierzony cel. Staje się budowniczym swojego świata.

Jako dorośli do marzeń podchodzimy dosyć sceptycznie. Niby je mamy, ale albo takie, które można w dość prosty sposób zrealizować, tak jak kupno lodówki, czy pozorne, jak na przykład szybko pójść spać. Raczej mało kto z nas sięga  o wiele dalej.

Będę świętym!

Pomyślałeś kiedyś o sobie w ten sposób? Często słyszę od ludzi:

Święty? To nie ja.

Człowiek bez marzeń, to człowiek martwy. Pomyśl tylko, jak można uzyskać zbawienie nie marząc o świętości?

K. M.
















Mk 8, 1-10

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. I jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?»
Zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem».
I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do syta, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.
Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.

piątek, 9 lutego 2018

Po faworku.

Wczoraj był tłusty czwartek, a ja dopiero dzisiaj mam możliwość o tym wspomnieć. Niestety żadnego pączka nie zjadłem, ale za to postarałem się o faworki i razem z przyjacielem noc przed obchodami tego smacznego święta smażyliśmy kruche ciastka prawie do północy. Za to następnego dnia wszyscy nauczyciele oraz uczniowie mogli delektować się ich smakiem.

Dzisiaj zamiast opychania się na umór - odpoczynek. Piątek jest dniem bezmięsnym. Szkoda, że my chrześcijanie tak łatwo rezygnujemy, przynajmniej co niektórzy, z pięknych praktyk pobożnościowych. Tłumaczeń może być wiele dla niezachowywania postu. Szkoda.

Jak to mówią: Jest czas wesela i postu, a ten właściwy już niedługo się rozpocznie. Może już dzisiaj warto postawić sobie pytanie, jak chce go spędzić. Pomyśleć nad wyrzeczeniami, czy nad spowiedzią, która tak często jest odbębniana. Może warto się zastanowić, czego oczekuję po tych czterdziestu dniach. Nie ma co czekać do Środy Popielcowej. W Wielki Post warto również wejść przygotowanym.

K. M.




Mk 7, 31-37

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.
Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.
Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: «Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę».

środa, 7 lutego 2018

Chcę być świętym.

O czym dzisiaj marzę. Ciekawe, kto zgadnie?
Pieniądze nie są dobrem,  o które zabiegam za wszelką cenę. Czy to zdrowia, czy nerwów, czy czegokolwiek. Sympatia ludzi również bywa złudna. Mądrze ktoś powiedział:

Dzisiaj Cię lubią, a jutro już nie.

Kiedy piszę wiersze, prozy, czy mówię kazania staram się nie zważać na to, co ludzie lubią usłyszeć, a czego już nie, bo musiałbym zacząć głosić siebie, a nie Chrystusa. Nie po to zostałem ustanowiony kapłanem. To, o co dziś zabiegam, to świętość, do której bliska i daleka jest moja droga.

Bóg mnie powołał do wielkich spraw. Największym wyróżnieniem dla mnie jest moment, kiedy podnoszę chleb, a później kielich wypełniony winem i wiem, że od tej chwili to jest Ciało i Krew. Wielka łaska to i wielka odpowiedzialność szafarza. Za każdym razem mam to na myśli kiedy tylko podchodzę do ołtarza, aby składać Ofiarę.

Dlatego, Boże, daj mi łaskę świętości. Jestem tylko człowiekiem. Moją słabość możesz przemienić w moją tarczę, bo jesteś Wszechmogący. Uczyń ze mnie kapłana swojego Miłosierdzia, z którego czerpie nieustannie, jak ze źródła, które ożywia moją duszę.

Tak jak codziennie i dzisiaj Cię proszę ...

... Daj mi siłę i wytrwałość zostać świętym.

K. M.


Mk 7, 14-23

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jezus przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego:
«Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!»
Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o tę przypowieść. Odpowiedział im: «I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka, i zostaje wydalone na zewnątrz». Tak uznał wszystkie potrawy za czyste.
I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».

wtorek, 6 lutego 2018

Prawo Boże, a ludzkie.

Ostatnio przeczytałem w Gościu Niedzielnym ciekawy wywiad przeprowadzony z panią Wandą Półtawską, która oprócz tego, że jest wieloletnią działaczką na rzecz obrony życia poczętego, to również w swojej młodości należała do grona najbliższych osób Karola Wojtyły, późniejszego papieża. W rozmowie z dziennikarką, starsza pani, zwróciła uwagę na bardzo istotne zjawisko zachodzące w społeczeństwie. Mianowicie na zbytnie zaufanie do prawa ludzkiego. W praktyce to wygląda w ten sposób, że jeśli państwo uchwali jakąś ustawę, to znaczy, że jest ona dobra.

Nic bardziej mylnego.

To w takim razie, kiedy przepis prawny jest dobry? Dopiero wtedy, kiedy jest zgodny z prawem Bożym. My chrześcijanie musimy być bardzo ostrożni w sądach i opiniach ludzkich. Wszystko musimy badać i analizować pod kątem swojej religii. Jak bardzo ludzkie prawo jest mylne ukazuje nam historia. Hitler wszystkie egzekucje wykonywał w imię litery prawa. Współcześnie zalegalizowana aborcja w krajach Europy zachodniej to powszechna sytuacja. Tylko prawo Boże chroni człowieka przed złem.

Musimy mieć oczy szeroko otwarte.

Żadne prawo ustanowione przez ludzi nie zagwarantuje nam zbawienia, a przecież to cel naszego życia ziemskiego. Więc, Drodzy, ostrożności w tych kwestiach nigdy za wiele. Jak to uczy Jezus:

To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu.
Mk 2, 28

K. M.


Mk 7, 1-13

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.
Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?»
Odpowiedział im: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie».
I mówił do nich: «Sprawnie uchylacie Boże przykazanie, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: „Czcij ojca swego i matkę swoją”, oraz: „Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie”. A wy mówicie: „Jeśli ktoś powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co miało być ode mnie wsparciem dla ciebie” – to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ani dla matki. I znosicie słowo Boże ze względu na waszą tradycję, którą sobie przekazaliście. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie».

poniedziałek, 5 lutego 2018

Brzuch mnie boli...

Dzisiaj bardzo mnie boli brzuch. Cały dzień chodzę zgięty w pół i marzę tylko o tym, aby nikt nic ode mnie nie chciał. To by mi sprawiło wielką przyjemność. Jednak obowiązki czekają i nie wygląda na to, aby same miały się zrobić. Nie zawsze musi być lekko i przyjemnie, a takie chwile jak dzisiejsze, nieco boleściwe, przypominają mi o tym, że potrzebuje lekarza. Nie tego w białym fartuchu z stetoskopem zawieszonym na szyi. Jezus przyjmuje wszystkie nasze dolegliwości. Nie bójmy mu się powierzać i te cielesne gorączki. Ja pozwolę sobie z tego bólu wręcz zawołać:

Jezu ratuj, bo umieram!

K. M.

Może chleb poświęcony we wspomnienie św. Agaty coś pomoże...



Mk 6, 53-56

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.

niedziela, 4 lutego 2018

List Boga do młodzieży.

Młodzieży kochana...

Czym Was dziś zainteresować?
Chciałbym, abyście mnie słuchali,
jak wasi dziadkowie,
którzy na wojnę z okupantem szli
wypowiadając po cichu moje imię.

Co jeszcze mam dla Was zrobić,
byście mi uwierzyli,
że jestem Jedyny.
Młodość jest mi poddana
i starość hołd mi składa.

Przyjdźcie do mnie.
Wyłączcie swój świat.
Uwolnijcie się od swojej codzienności
i poznajcie Tego,
który go stwarza.

Wasz Tata.

K. M.

Mk 1, 29-39

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.
Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem».
I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

sobota, 3 lutego 2018

Dzisiejszy post będzie o miłości. Z tym, że to nie chodzi o tę banalną miłość w stylu I love you ❤💓  Niestety współczesny człowiek zbyt łatwo ją sobie odpuszcza, albo co gorsza szafuje nią na prawo i lewo. Kiedy piszę o pierwszym przypadku mam na myśli tych, którzy przechodzili kryzysy w związkach lub po zawarciu małżeństwa i zdecydowali (wspólnie) o rozejściu się w różne strony, aby osobno. Od razu przypomina mi się jeden z demotywatorów, w którym było zdjęcie starszych ludzi. Dziennikarka miała ich zapytać, jaką mają receptę na udane małżeństwo. Któreś z nich odpowiedziało:

Bo widzi Pani, my urodziliśmy się w czasach, w których jeśli coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do śmietnika. 

Czy miłość nie zasługuje na walkę? Drugi przypadek - nie wiem, czy nie smutniejszy. Zbyt często nadużywamy słowa kocham. Ono stanowi sacrum serca. Jest darem, który przyjęliśmy. Najważniejszym i największym prezentem od Boga. Każdy go otrzymał. Teraz naszym zadaniem jest się nim podzielić z drugą osobą.Czyli mam komuś przekazać miłość, która dzisiaj należy do mnie. Czy to nie piękne? Zarazem odpowiedzialne. Czy, aby na pewno? Jak często bez żadnego namysłu rzucamy tym słowem byle gdzie. Związki, jak filmy krótkometrażowe, seks bez zobowiązań. Dosłowne carpe diem. W szkołach coraz więcej dzieci dotkniętych błędami rodziców, którzy trwają w codzienności spełniając siebie, a zapominając o owocach ich życia oraz o własnym szczęściu, co jest paradoksem, bo są święcie przekonani, że je właśnie budują.

Miłość jest najpiękniejszym uczuciem łączącym ludzi, ale nie tylko. To w niej odnajdujemy Boga i w pełni spełniamy naszą misję w tym świecie. Jak rozpoznać prawdziwą miłość? Ona się nigdy nie kończy. Pomimo burz i nawałnic. Ona jest. Potrafi przeprosić i wybaczyć. Nie zazdrości, jak pisał św. Paweł, a chce dobra drugiej osoby. Szuka pokoju, a nie zwady.

K. M.








Mk 6, 30-34

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.
Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.

czwartek, 1 lutego 2018

Nie wierzę.

Trudno jest wierzyć
w tym świecie paradoksów,
gdzie małe jest wielkie,
a wielkie się nie liczy
i nic, co ważne nie istnieje.

Trudno coś przyjąć
jako prawdę,
gdy kłamstw coraz więcej
i szarość najprostszych spraw
zamienia świat w martwą
przestrzeń.

Nie ufam.
Nie rozglądam się wokół siebie.
Nie obchodzi mnie,
co jest i to, co się wydarzy.
Jakoś to będzie.

Dam sobie radę.
Tylko czasem spoglądam w niebo
i chcę widzieć Ciebie.
Mój Panie, który tam mieszkasz
przyjmij moje serce.

Wierzę,
choć trudno mi czasem
objąć ten świat
i wyrazić w nim siebie.

K. M.

Mk 6, 7-13

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien».
I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich».
Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...