sobota, 27 października 2018

Czy podejmiesz wyzwanie?

Nie będę może pierwszym człowiekiem, który postawi Ci te pytanie, ale myślę, że warto, abym to zrobił.

Czy jest moment w Twojej historii życia, do którego chciałbyś się przenieść w czasie i coś zmienić?

Dla mnie osobiście jest to trudne pytanie. Mam wielkie marzenia, plany, cele, a wciąż odnoszę wrażenie, że za mało robię, aby to wszystko osiągnąć. Niekiedy jest to wina źle podjętych wcześniej decyzji, albo po prostu słabości. Jednak, czy czegoś tak bardzo żałuję, aby cofać się w czasie by móc to zmienić? Chyba bym nie chciał. Wierzę w Boga, który przebacza i przyjmuje mnie takiego jakim jestem. Wtedy kiedy robię błędy i kiedy jestem na dobrej drodze do świętości. Bardziej niż o przeszłości myślę o przyszłości, która jest dla mnie na dzisiaj zagadką, otwartą niezapisaną księgą. W prawej ręce trzymam pióro i wiem, że muszę ją zapisać. Jaka będzie jej treść?

Moja rada dla Ciebie jest taka, abyś za bardzo nie wchodził w przeszłość, bo zbyt łatwo można pominąć obecną chwilę, a ona już się nie powtórzy. Co innego planować przyszłość. Jednak nade wszystko warto żyć czasem, który teraz nam jest dany. Za minutę może nadejść koniec świata. Kogoś spotka śmierć. Nie marnujmy tej chwili.

PODEJMIJ ZE MNĄ WYZWANIE!
COŚ DLA CIAŁA - COŚ DLA DUCHA!

Wczoraj stwierdziłem, że zaniedbuje swoje ciało. Jestem pochłaniaczem słodyczy. Jem je na potęgę popijając je słodkim napojem. Prawda, że nie zdrowo? Doszedłem również do wniosku, że i moją duszę muszę poddać gimnastyce. Efektem moich refleksji była decyzja, która obowiązuje mnie przez dokładny miesiąc. Piszę o tym dlatego, abyś i ty może postawił sobie wyzwanie. Ja na ten czas rezygnuję ze wszelkich słodkości oraz napoi mocno gazowanych i słodkich. Jeśli zaś chodzi o gimnastykę duchową, to do modlitw, które odmawiam codziennie dołączyłem codzienną koronkę.

Życie duchowe ani cielesne nie może stać w miejscu. Wtedy i dusza i ciało zwiotczeją, a my musimy przecież żyć.

Zapraszam wszystkich do wyzwania.

K. M.















Łk 13, 1-9

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar.
Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie».
I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”».

wtorek, 23 października 2018

Bastion wiary

Bastion wiary

W Kościele obchodzimy Tydzień misyjny. Kiedyś misje kojarzone były z Afryką, która dzisiaj znacząco wyprzedza Europę w życiu chrześcijańskim. Kraje zachodnie naszego kontynentu odchodzą od swoich korzeni i wyrzucają Boga ze swoich granic. Co gorsza fala pogaństwa i zepsucia nadciąga do Polski, co zresztą można zauważyć w telewizji, czy za oknem. To już za kilka dni dzieci zarażone modą Halloween  przebiorą się za kościotrupy i inne potwory kojarzone ze śmiercią i będą wychodziły na ulice i zbierały cukierki, a co gorsza za zgodą dorosłych nazywających siebie katolikami. Jednak zapomnieli oni o tym, że w tym czasie chrześcijanie odwiedzają groby swoich bliskich, a nie śmieją się śmierci prosto w twarz. Często wspominamy św. Jana Pawła II, a tak rzadko korzystamy z jego nauki. Katolicy celebrują życie, a nie śmierć. Ona została już dawno pokonana. Halloween, to tylko jeden z przykładów na to jak szybko odsuwamy się od Boga. Ktoś nazwie je niewinną zabawą. Wtedy rodzi się w mojej głowie pytanie, czy ze złem można się w jakikolwiek sposób bawić? Zło należy unikać i nie dawać mu żadnej szansy na wejście w nasze życie.

My, Polacy, jesteśmy i musimy być bastionem wiary dla krajów Europy, które zalewane są trucizną i pomału umierają w wielkich cierpieniach. Strach, niepokój, niepewność, to wszystko, co można zobaczyć na ulicach Francji, Niemiec, Belgii, Szwecji itd. Ze świątyń powstają centra handlowe, baseny, dyskoteki, a gdzie w tym wszystkim Bóg?

Pamiętajmy o naszej historii, która ściśle związana jest z wiarą chrześcijańską. Miejmy w pamięci wpływ kościoła na rozwój szkolnictwa w naszym państwie, i wierze naszych ojców, którzy z imieniem Bożym na ustach walczyli za nasze ziemie, a przede wszystkim o roli Kościoła w pokonaniu totalitaryzmów, które ciemiężyły nasz naród.

Naszą rolą i powinnością względem Europy jest głoszenie Prawdy, którą jest Jezus. Nie wolno nam odciąć się od korzeni, z których wyrośliśmy, a w ten sposób stawajmy się misjonarzami świata. Przyjdzie taki czas, że inne państwa nam za to podziękują i docenią naszą wierność Bogu. Jednak już dzisiaj musimy zatroszczyć się o przyszłość.

K. M. 

Łk 12, 35-38

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie».

poniedziałek, 22 października 2018

"Myślenie nie boli"

"Wy mi nie klaszczcie,
wy mnie słuchajcie"


                           św. Jan Paweł II

Dzisiaj obchodzimy liturgiczne wspomnienie św. Jana Pawła II, wielkiego Polaka, który zapisał się nie tylko w historii kościoła, ale też i w naszej ojczystej.

Jednak nie chce w tym poście za bardzo wspominać jego osoby, a jedynie nawiązać do dziedziny jaką jest filozofia, a trzeba wiedzieć, że prof. Karol Wojtyła był filozofem i to wytrawnym. Jest wymieniany jako jeden z najbardziej znaczących antropologów (nauka o człowieku) współczesnej nauki.

Mnie również jest ona bliska. Myślę, że i każdemu człowiekowi, choć nie zawsze zdaje on sobie z tego sprawę. Właściwie biorąc jej etymologiczne znaczenie oznacza ona tyle, co umiłowanie mądrości. A któż pragnie głupoty?

Zatem każdy śmiało może zadeklarować się jako filozof. Z tym, że trzeba mieć na uwadze, że choć każdy filozof stawiał pytanie o mądrość [prawdę], to nie każdy dochodził do jej poznania. Warto zapytać siebie, czy nie błądzę w swoim życiu, żeby na końcu nie okazało się, że szukając prawdy doszliśmy do głupoty. Przede wszystkim można spojrzeć na owoce swoich działań, które sensu stricto są mogą być błędem indywidualnej filozofii życia. Zresztą zawsze jesteśmy zobligowani jako istoty rozumne do podejmowania refleksji nad sensem i celem życia i do zawracania z drogi, która nas prowadzi donikąd.

Jednego, czego dzisiaj mi brakuje w polskich szkołach, to filozofii. Warto w młodych ludziach zaszczepić pragnienie poznawania tego świata, w którym można łatwo się zagubić pośród sprzecznych wartości, czy idei.  Być może poprawiłoby to podejście młodzieży do swojego życia.

Jakiś mocarz tego świata bawi się w hodowlę głupców, których oducza myślenia podrzucając im zabawki typu telefony komórkowe, czy inne nowinki techniczne. Liczy się to, aby niczego szukać. Dlaczego? Bo zawsze można coś odkryć i to może być Prawda [Bóg]. Tego on się boi najbardziej.

Święty Janie Pawle II, wielki Polaku i filozofie, módl się za nami!

K. M.

Łk 12, 13-21

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: «Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem».
Lecz On mu odpowiedział: «Człowieku, któż Mnie ustanowił nad wami sędzią albo rozjemcą?»
Powiedział też do nich: «Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś ma wszystkiego w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego mienia».
I opowiedział im przypowieść: «Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał w sobie: „Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów”. I rzekł: „Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe moje zboże i dobra. I powiem sobie: Masz wielkie dobra, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!” Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, co przygotowałeś?”
Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty u Boga».

piątek, 19 października 2018

O człowieku, który wstać nie chciał   część ostatnia

- Jak myślisz Życie, czy Nadzieja czeka jeszcze na mnie? A co jeśli się poddała?

- Pamiętaj, że to Nadzieja. Ona zawsze walczy. Musimy się jednak pośpieszyć, aby jak najszybciej zaznała spokoju.

Dwójka bohaterów schodziła już z pomostu, kiedy z oddali ujrzeli swoją przyjaciółkę, która pomału osuwała się na ziemię. Tak, to była Nadzieja opadająca z sił. Miłość nie czekając na Życie wyprzedziła je i podbiegła do swojej druhny.

- Nadziejo - powiedziała chwytając ją w objęcia. - Już jest dobrze. Jestem przy tobie.

- Miłość? - Nadzieja spojrzała na przyjaciółkę. Jej twarz wypełnił szczery uśmiech. - Jak się tutaj znalazłaś?

- Życie mnie odnalazło. Podobno Wiara bardzo ciebie potrzebuje. Dasz radę jeszcze raz zabłysnąć w ludzkich sercach?

- Jeśli tylko mi pomożesz - odpowiedziała cicho Nadzieja.

- Zatem ruszajmy w drogę. Trzeba zobaczyć się z Wiarą.

Takim oto sposobem trójka towarzyszy wyruszyła w drogę, aby zobaczyć się z tą, która od dłuższego czasu wypatruje ich powrotu. Kiedy już się zobaczyli ich radości nie było końca.

- Drogie moje, chociaż jest was trójka, to stanowicie piękną całość. Jak same zdążyłyście zauważyć niezbędną dla ludzkiego życia. Spójrzcie tylko na świat ludzki, który zmarkotniał bez waszej obecności. Przywróćmy ludziom radość.

Po wypowiedzianych słowach Życie wyjęło z kieszeni małe kamyczki. Każdy jeden był innego koloru, którego świat jeszcze nie znał. Wszystkie trzy: Wiara, Nadzieja, Miłość podeszły bliżej, aby móc przypatrzyć  się mieniącym się kamykom.

- Czy wiecie, co macie teraz zrobić? - zapytało Życie.

Przyjaciółki przytakując kiwnęły głowami. Pierwsza była Miłość. Położyła na kamykach swoją dłoń. W tej samej sekundzie nabrały one czerwonego koloru. Po niej podeszła Wiara, która również przykryła je swoją dłonią. Zaraz rozjaśniły się one na niebiesko. Nadzieja, która stała z boku, przyglądając się sytuacji nie zamierzała podejść do Życia.

- Nadziejo, czekamy - powiedziało zaniepokojone Życie.

- Pod jednym warunkiem wam pomogę.

- Słuchamy, jaki to warunek?

- Już nigdy, żadna z nas, ani Wiara, ani ja, ani Miłość się nie rozdzielimy.

Dwie jej przyjaciółki zaraz do niej podeszły i tuląc ją w objęciach przysięgły sobie, że nigdy już nie pozwolą na rozłąkę. Po czym Nadzieja kładąc dłoń na kamykach nadała im zielonej barwy. Życie wiedząc, że wszystko zostało dokonane rozrzuciło kamyki po całej ludzkiej ziemi. Na cztery strony świata, aby już nikomu nie brakowało odwagi do rozpoczynania nowego dnia.

Rzeczywiście, pewnie zachodzicie w głowie, co się dzieje u naszego człowieka, który nie chciał wstać z łóżka. Otóż okazał się on jednym z najszczęśliwszych ludzi na całej ziemi. Sprawką tego był jeden z tych kamyków, który spadł zaraz przy jego łóżku. W ten sposób bohater naszych wydarzeń odkrył w sobie to, czego mu brakowało. Zaraz stanął na nogi i z zapałem wszedł w wir codzienności. Z tym, że był on już pełen Wiary, Nadziei i Miłości.

To już koniec naszej historii.

K. M.





Łk 12, 1-7

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Kiedy ogromne tłumy zebrały się koło Jezusa, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: «Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a co w izbie szeptaliście do ucha, głoszone będzie na dachach.
A mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic już więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie!
Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli».

czwartek, 18 października 2018

O człowieku, który wstać nie chciał - część IV

Miłość stała przed bramą do ludzkiego świata po drugiej stronie mostu. Bardzo chciała przez nią wejść. Jednak nie miała w sobie tyle odwagi. Czuła, że to nie najlepszy dla niej czas.

- Jak dobrze cię widzieć! - zawołało z oddali życie.

Miłość odwróciła się i zobaczyła swojego przyjaciela, z którym łączyło ją wiele niezapomnianych przygód. Odnajdywała w nim swój sens bycia.

- Witaj, drogie Życie. Jak widzisz, jestem dzisiaj trochę przytłoczona. Słucham? Dlaczego mnie szukasz?

- Moja miła, jesteś mi bardzo potrzebna. Bez ciebie nie mogę pełnić swoich obowiązków. Nadzieja bez twojej obecności staje się przeciwieństwem samej siebie. No, a Wiara bez Nadziei przestaje być Wiarą. Zatem bez waszej trójki, sama rozumiesz, człowiekowi odechciewa się żyć. Więc w sumie i ja jestem zagrożony.

- Jak to? Moja przyjaciółka Nadzieja umiera?

- Tak źle jeszcze nie jest, ale wolałbym, abyśmy nie zwlekali ani chwili dłużej, tylko zaczęli działać, póki jest czas.

- Tylko, czy ja jestem dość silna?

- Kochana, czy jesteś silna? Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie. Siła jest kwestią naszego umysłu. Motywacji jaką nosimy w sercu.

- Lecz, czy dam radę?

- Wszystko zależy od postawionego celu. Dasz radę o ile nie stracisz go z oczu.

Miłość odstąpiła od bram do ludzkiego świata. Chwyciła za dłoń Życie i weszła z nim na most, aby zobaczyć się z Nadzieją, która bardzo jej potrzebuje.

Cdn.

K. M.




Łk 10, 1-9 

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza
Spośród swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.
Powiedział też do nich: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: „Pokój temu domowi!” Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was.
W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę.
Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: „Przybliżyło się do was królestwo Boże”.»

środa, 17 października 2018

O człowieku, który wstać nie chciał - część III

- Obiecuję zaraz do ciebie powrócić. Tylko spotkam się z Nadzieją. Ty nigdzie nie odchodź, proszę - tymi słowami po raz ostatni zwróciło się Życie do Wiary i po chwili opuściło park. - Jeszcze tyle do zrobienia, a co rusz piętrzą się nowe problemy. Oby tylko zdążyć przed zachodem słońca. Nie chciałbym, aby jutro tak wyglądało.

Minuty, godziny bezlitośnie upływały.

- Nadziejo! Nadziejo! Nadziejo! - wołało Życie jednak jedyną odpowiedzią była głucha cisza. Nawet echo pozostawało głuche na  jego wołanie.

Po chwili zmęczone poszukiwaniami Życie postanowiło odpocząć i zregenerować siły. Odpowiednim do tego miejscem był nieopodal znajdujący się most, który dzielił świat bajek od świata ludzi. Kiedy już znalazło się w wymarzonym na relaks miejscu położyło się na trawie. Jednak nie dane mu było zaznać chwili wytchnienia, bo zaraz dobiegł je głośny płacz. Szybko poderwało się na nogi.

- Ciekawe kto tak zanosi się płaczem. Trzeba sprawdzić. Zdaje się, że ten ktoś jest na środku mostu.

Życie nie zwlekając ani chwili dłużej udało się do miejsca, z którego dobiegał płacz. Kiedy już się znalazło na moście rozpoznało w płaczącej postaci Nadzieję.  Szybko do niej podbiegło i tuląc ją zapytało:

- Co się stało? Skąd te łzy?

- Ja gasnę. Gasnę już nie tylko w ludzkich oczach, ale i sercach. Coraz mnie mniej w codzienności. Mój płomyk dogasa. Nie chcę zniknąć całkiem.

- Nie zgaśniesz.

- A właśnie, że zgasnę i nie potrafię temu zaradzić - powiedziała Nadzieja z jeszcze większym smutkiem. - Jestem nikomu niepotrzebna.

- Jak to? Właśnie, że nieprawda. Ja ciebie bardzo potrzebuje. Wiara ciebie potrzebuje. Nie zgaśniesz. Bez ciebie trudno o przyszłość.

- Co ja znaczę bez miłości. Nie pomogę wam bez niej - nadzieja otarła łzy i jakby się trochę uspokoiła.

- Tak właściwie, to wiesz, gdzie jest teraz Miłość?

- Niestety odeszła i nie wiem, gdzie jest. Ktoś musiał bardzo ją zranić - odparła Nadzieja po czym zakryła twarz.

- No nic, trzeba będzie ją odnaleźć i Miłość. Nadziejo, Ty na mnie poczekaj. Potrzebuję ciebie, ale bez Miłości i ty mi nie pomożesz.

Cdn.

K. M.












Łk 11, 42-46

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział:
«Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiej jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie pomijać. Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku. Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą».
Wtedy odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: «Nauczycielu, słowami tymi także nam ubliżasz». On odparł: «I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo nakładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nawet jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie».

wtorek, 16 października 2018

O człowieku, który wstać nie chciał - część II

Wiara, tajemnica duszy i serca, schowała się. Nie chciała z nikim rozmawiać, być zaczepiana. Zwłaszcza przez Życie, które w świecie ludzkim tak wiele dodało jej cierpienia. Zbyt wielu ludzi na nią zobojętniało. Dla wielu mas stała się jedynie dodatkiem do codzienności. Niczym butonierka do eleganckiej marynarki, która raz założona, kończyła w szafie na kolejny rok, aby doczekać kolejnego dnia, w którym jej właściciel zechce ją znowu na siebie założyć z uroczystej okazji. Życie jednak nie miało innego wyjścia jak tylko ją odnaleźć. Na początku poszukiwań stwierdziło, że zacznie od nieba. Logiczne jest przecież, że Wierze było do niego najbliżej. Kiedy już się wzbiło w górę zobaczyło dwie małe chmurki, które najwyraźniej zaaferowane wyścigami nie zauważyły jego obecności.

- Yyy - głośno powiedziało Życie chcąc zwrócić na siebie uwagę dwóch małych chmurek.

- Witamy! Czy możemy jakoś pomóc? - powiedział najmniejszy obłok zawstydzony spóźnioną reakcją na obecność gościa.

- Otóż szukam Wiary, czy może ją widzieliście? Jest mi bardzo potrzebna.

- Niestety - odparły wspólnie chmurki.

Życie się odwróciło, aby zaraz zejść na ziemie, kiedy nagle większy obłok wykrzyknął mu za plecami:

- Proszę sprawdzić park!

To był jakiś pomysł. Warto pójść do parku, który w świecie wartości był bardzo dobrze znany. Było to swego czasu ulubione miejsce spotkań Życia i Wiary.  Kiedy już się w nim znalazło zobaczyło jak Przyjaźń i Radość wspólnie bujają się na huśtawkach. Bardzo rozradowało się ich widokiem. Przypominały mu one dwie dziewczynki, którym świat wydawał się słodką chwilą wspólnych spotkań. W oddali siedziała samotność. Najlepiej czuła się tylko w swoim towarzystwie. Każdemu, kto tylko ją spotkał robiło się na sercu smutno i najchętniej by jej pomógł. Jednak nie można było nic zrobić. Czy była szczęśliwa? Po chwili Życie się potknęło i prawie upadło. W całym tym zamyśleniu nie zauważyło, że przed nim stał średniej wielkości kamień.

- No tak, trzeba go podnieść i odrzucić gdzieś w dal, by kto inny nie zrobił sobie krzywdy.

Kiedy już Życie podniosło kamień do góry zobaczyło pod nim Wiarę, która skulona najchętniej szybko by uciekła z miejsca, w którym ją znaleziono.

- Witaj Wiaro! Moja droga Przyjaciółko, co u Ciebie?

- Nie dobrze i nie proś mnie o nic. Wiem, że czegoś ode mnie chcesz. Nie ma mowy.

- Widzę, że będzie trudniej niż myślałem. Zatem, co się stało?

- Sama nie wiem. Kiedyś widziałam sens w przebywaniu w ludzkim świecie, a dzisiaj nie czuję się wcale potrzebna. Nic już chyba nie potrafię zmienić w ludzkich sercach.

Życie zdało sobie sprawę, że dalsza dyskusja z przyjaciółką nie przyniesie oczekiwanego efektu i doszło do wniosku, że aby coś zdziałać musi spotkać się z Nadzieją. Tylko jeszcze nie wiedziało, gdzie należy jej szukać.

Cdn.

K. M.







Łk 11, 37-41

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem.
Na to Pan rzekł do niego: «Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości.
Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste».

poniedziałek, 15 października 2018

O człowieku, który wstać nie chciał - część I

Życie obudziło się bardzo wcześnie. Jako, że nie lubiło marnować cennego czasu, to od razu wzięło się za pracę. Najpierw było trzeba obudzić słońce. Te nie bardzo chciało wcześnie zrywać się z łóżka. Jednak trochę przymuszone oświetliło swoim blaskiem całą ziemię. Księżyc trochę zły na Życie, że te każe mu się oddalić, znikł urażone za chmurami. Czas był teraz na zwierzęta i ludzi. Z tym drugim gatunkiem nie było wcale tak prosto. To oni przysparzali Życiu najwięcej trudności w codziennych obowiązkach. Gdy zwierzęta zaraz po pierwszej prośbie obudziły się i wyruszyły w nowy dzień nieznanych im jeszcze przygód, to ludzie przykryli dodatkowo głowę poduszką, co by promienie słoneczne nie podrażniały oczu. Życie jednak nie dawało za wygraną. Po chwili zastanowienia  powiało chłodem mając nadzieję, że to pomoże. Niestety i to nie przyniosło oczekiwanego efektu. Smutne już miało rezygnować, kiedy nagle świat ludzki chyba pomału zaczął się przebudzać. Życie uradowane, że wszystko skończyło się dobrze już miało zająć się pracami powszednimi kiedy dostrzegło jedną osobę, która najwyraźniej nie miała zamiaru wstać z łóżka.

- O co chodzi? To bardzo młody człowiek- powiedziało do siebie.

Po czym nachyliło się do śpiącej jeszcze główki.

- Wstajemy, wstajemy, wstajemy.

- Hmmmm... Ciii... - tylko tyle wydał z siebie człowiek w odpowiedzi, która do Życia jednak nie przemówiła.

- Dlaczego nie chcesz wstać? Otwórz oczy, spójrz na świat, on czeka na ciebie.

Człowiek otworzył oczy, ale nadal leżał w łóżku. Docisnął jeszcze mocniej poduszkę do siebie i sprawiał wrażenie jakby miał zamiar przeleżeć cały dzień.

- Co się stało? Dlaczego nie chcesz wstać z łóżka i korzystać z tego, co da ci nowy dzień? - zapytało Życie.

- Nie wstanę. Nie ma sensu się budzić, by zaraz znów zamknąć oczy. Dzień jak każdy przeminie, a i celu zbytnio nie mam, by się na darmo męczyć godzinami, co upływają raz wolno, raz szybko.

- A, co jeśli prześpisz swoją szansę? Jeśli ten dzień ma być szczególny, a ty w łóżku się wylegując nie dasz mu okazji.

Człowiek nic nie odpowiedział. Życie znało tylko jedną możliwość, by móc coś poradzić w tej trudnej także dla siebie sytuacji. Potrzebna była wiara. Problem tkwił w tym, że trudno ją było odnaleźć. Zamieszkiwała różne miejsce. Niekiedy było to ludzkie serce. Innym razem sklepienie nad ziemią. Niekiedy świat przyrody. Ta osoba jej potrzebowała.

Cdn.

K. M.











Łk 11, 29-32

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: «To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa z południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.
Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz».

piątek, 12 października 2018

Nauczyciel

Mój szósty z kolei Dzień Edukacji Narodowej, potocznie zwanym Dniem Nauczyciela. Uczniowie przygotowali wraz z opiekunami uroczysty apel, na którym, zgodnie z tradycją szkoły, wręczą statuetki nauczycielom doceniając ich tym samym za elegancje, cięty dowcip, i wiele innych kategorii. Na koniec niejeden nauczyciel otrzyma kwiaty od swoich podopiecznych i tak zakończy się dzisiejsze święto w szkole.

Nauczyciel, wychowawca, pedagog, prawda, że dumnie brzmi? Z drugiej strony, czy można nim zostać wraz z otrzymaniem dyplomu magisterskiego? Myślę, że nie. Tytuł, to tylko tytuł, który nie świadczy jeszcze o człowieku. Równie dobrze można mieć zdany egzamin zawodowy na kucharza i gubić się w kuchni. Nauczycielem człowiek się staje z dnia na dzień. Nabiera odpowiedniej postawy w obliczu doświadczeń. Uczy się, a nie tylko wykłada już zdobytą przez siebie wiedzę. Jest otwarty na nowe. Nauczyciel, to przede wszystkim pasjonat. Nie wolno być nauczycielowi tylko rzemieślnikiem dla zarabiania pieniędzy.

Trudno mi określić, czy na swojej drodze życia spotkałem więcej nauczycieli z tytułu, czy z miłością do mnie jako do ucznia. Każdemu jestem z nich jestem wdzięczny. Pracownikom oświaty życzę wytrwałości, cierpliwości oraz energii na kolejny rok pracy w szkole. Niech te nadchodzące dni będą przepełnione Duchem Świętym, który każdego z nas uzdalnia, to bycia lepszym w tym, co robimy.

K. M.

Łk 11, 15-26

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Gdy Jezus wyrzucał złego ducha, niektórzy z tłumu rzekli: «Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy». Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.
On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: «Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i Szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże.
Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, to zabierze całą broń jego, na której polegał, i rozda jego łupy.
Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza.
Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: „Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem”. Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedmiu innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzedni».

wtorek, 9 października 2018


Łk 10, 38-42

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa.
Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła».
A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».

poniedziałek, 8 października 2018

Jesień

Pani się do mnie dosiądzie.
Ławka pomieści nas obydwoje.
O! Patrzy Pani,
liść kolorowy urwał się z gałęzi.
Zaraz z wiatrem poleci.
Po nim drugi i trzeci.

Deszcz Jesienny.

Słońce wcześniej dziś zachodzi.
Zaraz trzeba nam się rozejść.
Każde z nas pójdzie w swoją stronę.
Czy jeszcze się spotkamy?
Czy przyjdzie tu Pani do parku
i spojrzymy w oczy sobie?

Pani się uśmiecha
i odpowiada z nadzieją w głosie:

Póki puch mnie nie pokryje
będę w liściu z drzewa.
W tym kasztanie na trawie.
W odlotach ptaków,
w mgle porannej.

Będę, póki ta nie przyjdzie,
co wszystko w lód przemienia.

K. M.

Łk 10, 25-37

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»
Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?»
On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego».
Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył».
Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?»
Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.
Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”.
Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?»
On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie».
Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»

wtorek, 2 października 2018

Zapomniana modlitwa

Jako dziecko wyobrażałem sobie, że mój Anioł Stróż stoi  gdzieś obok mnie i pilnuje każdego mojego kroku. Cichy przyjaciel, obserwator moich dni. Zapewne kiedy kładłem się spać czuwał siedząc na brzegu łóżka i otulał do snu. Powiernik najskrytszych tajemnic. Najdziwniejsze, a zarazem najpiękniejsze jest to, że jako jedyny przyjaciel nie odwrócił się ode mnie i choć ludzie wielokrotnie wystawiali mnie na próbę, to tylko on dawał mi podporę. Największy prezent od Boga.

Dlatego też jako dziecko modliłem się często za jego wstawiennictwem. Formułka krótka, łatwa do nauczenia na pamięć. Pewnie z tego powodu tak często uczymy jej dzieci. Jako dorośli nie zawsze mamy czas, ciągle nam się śpieszy. Jak modlitwa, to nie ta, bo infantylna. Po jakimś czasie ten nasz anioł choć blisko nas, to jakby go nie było. Staje się zapomniany. Wyblakły obraz w naszej pamięci. Grunt, żeby dzieci pamiętały tę modlitwę, bo jest dla nich przyjemna.

Aniele Stróżu, mój, Ty zawsze przy mnie stój...

Nie gońmy na siłę za innymi ludźmi, skoro największego przyjaciela mamy tuż obok siebie. Modlitwa, a raczej rozmowa z nim wcale nie jest przeznaczona tylko dla dzieci, tylko to my niekiedy staramy się być sztucznie poważni, wręcz nadęci duchowo. Nie wstydźmy się prostej modlitwy.

K. M.




Mt 18, 1-5. 10

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: «Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?»
On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.
Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie».

poniedziałek, 1 października 2018

Dylemat

Październikowy wieczór. Tłum zgromadzony wokół krzyża i akolitek. Każdy w ręku trzyma różaniec, aby móc przy kapliczkach różańcowych odmówić jedną z najpiękniejszych modlitw maryjnych. Zaraz za ministrantami idę ja wraz z innymi księżmi. Tajemnica pierwsza: Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie. Ojcze nasz, któryś jest w niebie... Różaniec na ziemi. Przerwałem modlitwę. Mój wzrok spoczął na tym maleńkim przedmiocie, który leżał na płycie chodnikowej. Na pewno komuś upadł - pomyślałem. Może wypada mi go podnieść? A, co jeśli jakaś osoba właśnie go szuka i przyjdzie w to miejsce, a różańca już nie będzie? Lepiej niech leży. Procesja poszła dalej. Ja wraz z nią. Jednak mój umysł wciąż krąży wokół tej sytuacji. Chyba nikt go nie podeptał. Jezu, powinienem wziąć ten różaniec do ręki, czy może zostawić tam na ziemi? Po chwili podchodzi do mnie starsza osoba. "Proszę księdza, ktoś zgubił swoje paciorki". Wręcza mi różaniec i odchodzi. Nie wiem jak zareagować. Dlaczego to ja go nie podniosłem, tylko pozwoliłem, aby leżał na ziemi? Przecież powinienem.

Październik jest szczególnym miesiącem. Staje przed nami obraz Maryi pokornej, gotowej na wszystko, co Bóg zechce uczynić w jej życiu. Jak to jest z typowym chrześcijaninem? Czyli z Tobą i ze mną? Czy my też jesteśmy gotowi na wszystko? Duma, pycha, własne plany, cele życiowe, ambicje nie zawsze idą w parze z ideą Pana Boga, z Jego planem wobec nas. Powstaje pytanie, co wtedy? Czasem warto po prostu nic nie mówić, a chwycić za różaniec i zatopić się w modlitwie pełnej pokory.

K. M. 

Łk 9, 46-50

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Uczniom Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy. Lecz Jezus, znając tę myśl w ich sercach, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł do nich: «Kto by to dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto by Mnie przyjął, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki».
Wtedy przemówił Jan: «Mistrzu, widzieliśmy, jak ktoś w imię Twoje wypędzał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami». Lecz Jezus mu odpowiedział: «Przestańcie zabraniać; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami».

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...