piątek, 27 marca 2020

Zjednoczeni w kwarantannie z Jezusem

Wielki Post... Dzisiaj na ekranie telefonu komórkowego zauważyłem, że na głównym pulpicie widnieje nazwa sieci, a zaraz hashtagiem dopisane zostań w domu. Ilu już podlega kwarantannie, a ilu zaraz będzie zmuszonym ją odbyć? Zresztą każdy z nas powinien ograniczać kontakt z innymi osobami. Nie pisząc już o wyjściach z domu.

Warto zatem dostrzec plusy obecnej sytuacji.

Nie ma ich? Ja myślę, że są. Nie podlegam co prawda kwarantannie, ale myślę, że osoby tkwiące w czterech ścianach swojego pokoju, lub samotnie poruszające się po swoim mieszkaniu, czy domu mogą rozważyć sytuację Jezusa. On również przebywał w myślach i rozumieniu rzeczywistości sam jak palec. Maryja pełniła wolę, ale czy w pełni wszystko rozumiała. Przyjmowała i ufała. Godna postawa prawdziwie świętej osoby. Apostołowie zaraz po pojmaniu uciekli. Może ogarnął ich strach, zwątpienie, albo jeszcze coś innego. Fakt, że tylko jeden Jan z grona dwunastu pozostał do końca, wytrwał. Inni? U innych Jezus znajdował litość, współczucie, empatie, ale... był sam. Jakie to musiało być trudne i jak musiało boleć? Byli tacy, którzy starali się przeniknąć prawdę pasji, której byli świadkami. Jednak rozum ludzki jest ograniczony. Potrzebowali oni i potrzebujemy my czasu, by to jakoś ogarnąć duchowo, intelektualnie. Chociaż i współcześnie nie jest łatwo. Wszystko opiera się na wierze, a rozum pragnie być karmionym. Stąd jego ciągły niedosyt w kwestiach wiary.

Śmiało stawiam tezę, że Jezus choć fizycznie nie był sam, to jednak wewnętrznie osamotniony szedł na szczyt Golgoty. Ci którzy mają dzisiaj podobnie i są sami mogą pięknie ten czas wykorzystać w zjednoczeniu z Tym, który teraz staje się im najbliższy. Epidemia promieniująca na każdego z nas łączy nas z Bogiem cierpiącym, niezrozumiałym przez innych, a przez to będącym w kwarantannie.

Zatem dlaczego ktoś umiera jeżeli jest zjednoczony z Bogiem? Może Jezus powinien go uratować skoro kocha wszystkich? Nie tak dawno odbył się w Warszawie pogrzeb ks. Pawlukiewicza. Niegdyś ten kapłan podczas jednej z konferencji powiedział, że Ci co dla nas umarli, rodzą się do życia, a my, którzy pozostajemy tu na ziemi umieramy. W tym tkwi odpowiedź. Każdy idzie drogą Golgoty swojego życia, a na niej czeka nas śmierć. Ta jest jednak tylko bramą do wieczności. Nie przechodząc przez nią nie możemy narodzić się do nagrody. Zatem tylu świętych prosiło o ostatnie tchnienie. Oczami wiary widzieli, co ich czeka i byli gotowi to przyjąć każdego dnia.

W tym sensie epidemia jawi się tutaj jako pytanie:

Czy ty jesteś gotowy?

Kończąc mój i tak już długi wpis pozwolę sobie zauważyć, że ten Wielki Post jest szczególnie przez Boga błogosławiony. Głupota ludzka spotkała się ingerencją Bożej miłości. Czy to nie piękne? Z tym, że jak przez  ostatnie lata mieliśmy post bardziej oparty na nauce, tak dzisiaj czas na praktykę. Obyśmy ją zdali.

Obyś ty ją zdał.

K. M. 

J 7, 1-2. 10. 25-30

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi zamierzali Go zabić.
A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie.
Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: «Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest».
A Jezus, nauczając w świątyni, zawołał tymi słowami: «I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam z siebie; lecz prawdomówny jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał».
Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.

poniedziałek, 16 marca 2020

Czas. Stop.

Szkoły zamknięte. Teatry, muzea, filharmonie oraz inne centra kultury również zawiesiły swoją działalność. Można śmiało napisać, że świat wstrzymał oddech. Chociaż, co niektórzy próbują na zewnątrz pokazać, że nie jest jeszcze tak źle, to wewnątrz na pewno choć trochę przeżywają zaistniałą sytuację, która co by nie mówić zmroziła rządy wszystkich państw.

Z jednej strony jest to czas cierpienia i dla wielu pożegnania z bliskimi, którzy zostali pokonani przez wirus. Oby jednak pojednani z Bogiem i bliskimi. Z drugiej strony dostrzegam w obecnej sytuacji Boże Miłosierdzie. Gdzie? Po pierwsze Polska w cudowny sposób przechodzi epidemie. Jesteśmy jednym z tych narodów, które w "łagodny" sposób doświadczyły inwazje niewidzialnego gołym okiem wroga.

Po za tym, to że spotkała nas epidemia koronawirusa pozwoliło nam na zatrzymanie naszych zegarków i odrobinę refleksji. Zwłaszcza, że do tej pory żyło wielu takich, którzy za nic mieli pytania egzystencjalne,. Zaś olbrzymim zainteresowaniem cieszył się konsumpcjonizm. Dlatego jest czas, aby zapytać siebie:

Co jest celem mojego życia?

K. M.

Łk 4, 24-30

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze:
«Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman».
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.

czwartek, 12 marca 2020

Bóg w kwarantannie?

Trudno szukać mi teraz jakichś usprawiedliwień na swoją nieobecność w świecie wirtualnym. Zwłaszcza tu, na blogu, gdy wcześniej obiecałem regularne wpisy. Może niech próbą wyjścia z obecnej sytuacji będzie fakt, że prowadziłem ostatnio rekolekcje, dokładnie to dwa turnusy i przez to, żyję w ciągłym zabieganiu. Do tej pory nie miałem nawet czasu wyleczyć małego przeziębienia, ale nie żałuję tego. Błogosławiony czas ćwiczeń duchowych. Szczęście w nieszczęściu, że co prawda lepiej, aby tego czasu nie było i tego wirusa, ale jeśli w ogóle można w tej sytuacji pisać o plusach, to jest nim chwila wytchnienia. Dzisiaj zamierzam przeleżeć w łóżku, aż do godziny wieczornej. Później zaczynają się duszpasterskie obowiązki.

No i oczywiście polała się fala hejtu na Kościół. Jak można w świątyniach celebrować Eucharystię? Czym różnią się Msze Święte od innych skupisk ludzi? Darmozjady liczą na tacę. Najśmieszniejsze w tej nagonce na sprawy duchowe jest to, że przeważnie piszą w ten sposób osoby omijające kościoły szerokim łukiem. Jednak teraz znaleźli usprawiedliwienie: Chodzi przecież o ludzkie życie.

Mi natomiast przed oczami widnieją obrazy św. Karola Boromeusza, św. Rocha, którzy nie bali się nieść Chrystusa w czasach epidemii, które jeszcze bardziej dziesiątkowały społeczeństwo.  Myślę i ta myśl napawa mnie lękiem, że pandemia koronawirusa stanie się sprawą ideologiczną. Zresztą jak jest w przypadku ekologii. Przynajmniej niektóre środowiska będą się starały tak tę sytuację wykorzystać. Pewnie ktoś pomyśli, że pisząc w ten sposób przesadzam i rzeczywiście chciałbym, aby tak było. Cieszy mnie postawa przewodniczącego KEP abp. Gądeckiego, który stanął w obronie najwyższej wartości. Chwała mu za to!

Nie dajmy się zwariować. Po prostu należy zachować ostrożność:

- nie podawać sobie dłoni na powitanie;
- znak pokoju, zwłaszcza w tym czasie, można przekazywać kiwnięciem głową; 
- unikać większych skupisk w ławkach;
- zasłaniać usta i nos podczas kichnięć, czy kaszlu;

Jednak przede wszystkim nie obejmować Boga kwarantanną. Zamykając bramy świątyń nie polepszymy sytuacji, a wiara dała nadzieję i pozwalała przezwyciężać nie takie pandemie i tragedie. Wszystko z rozumem.

K. M.



Łk 16, 19-31

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do faryzeuszów:
«Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody.
Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany.
Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”.
Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”.
Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”.
Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”».

sobota, 7 marca 2020

Pragnienia kontra rzeczywistość

Niestety wczoraj nie udało mi się zamieścić kolejnego wpisu na prowadzonym blogu, a to ze względu na to, że aktualnie posługuję na rekolekcjach w domu rekolekcyjnym "Zacheusz" w Nowym Kawkowie. Mam nadzieję, że opieszałość literacka zostanie mi wybaczona i chcąc się zrehabilitować dzielę się dzisiaj z Wami moimi myślami, spostrzeżeniami na temat, który wydaje się być bardzo istotny zwłaszcza teraz.

Któż z nas nie chce być idealny? Nie znam takiej osoby. Dążymy do tego, aby być doskonałymi. Perfekcjonizm, chęć bycia najlepszym jest pragnieniem jak nie każdego, to przynajmniej większości. Oczywiście znajdą się fałszywie pobożni, co zaraz zaczną wciskać kit, że oni nie muszą być idealni. Im wystarczy być oddanym Bogu. Bzdura, chrześcijanie mają dążyć do świętości, a ona jest właśnie stanem idealnym. Katolik, który do tego stanu nie dąży, to marny katolik. Co więcej, najczęściej wilk w owczej skórze.

Jednak czasem jest tak, że choć pragnienie wzbudzimy w naszych sercach wielkie, to coś się nie uda, upadniemy, co wtedy? Najprościej rzecz ujmując po prostu wstajemy, strzepujemy kurz z ubrania i idziemy dalej. Z tym, że jeszcze pozostaje kwestia naszej psychiki. Niektórym trudno jest się pogodzić, że nie są w pełni idealni, a bardzo tego chcą. Jak pogodzić pragnienie z rzeczywistością?

Na pomoc przychodzi Wielki Post, w którym trwamy. Człowiek sam z siebie nie może stać się perfekcyjny. Potrzebny do tego jest krzyż. To Bóg w nas działa i pomaga nam osiągnąć ten stan, o którym marzymy. Więc chcąc stać się idealnym katolikiem, człowiekiem nie można całkiem skupiać się na grzechach, ale na łasce bożej. Pomimo, że często poznajemy smak piasku drogi krzyżowej, patrzmy w górę, na krzyż. Stamtąd pochodzi pomoc.

Zatem dzisiaj zapytaj siebie o to, co dla Ciebie oznacza bycie idealnym. Następnie poproś Boga najpierw o świętość, a potem o pomoc.

Chciejmy być idealni...

K. M.


Mt 5, 43-48

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził.
A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski».

niedziela, 1 marca 2020

Koronawirus

Polska w gotowości. Wszyscy wiedzą, że przyjdzie, ale nikt nie wie kiedy. Są tacy, co uważają, że nawet już jest, ale ten fakt jest celowo przemilczany i nie podawany do publicznej wiadomości. Zatem pozostało jedynie czekać. Dziennikarze oczywiście w pogotowiu, aby gdy tylko nadejdzie zrobić obszerny materiał i karmić nim zgłodniałych  paniki odbiorców. Większość świadomych zagrożenia ludzi zdążyła zaopatrzyć się niedawno w maski na twarz szczelnie przylegające do ust i nosa. Nie wolno na niczym oszczędzać, a zwłaszcza na zdrowiu...

...ciała

Chcemy żyć, to naturalne. Boimy się, gdy coś nam zagraża, a zwłaszcza, gdy to coś jest blisko, jak w przypadku Koronawirusa. Dziwi natomiast to, że w przypadku zagrożeń duszy potrafimy przejść obojętnie, albo trochę się zmierzić, ale nie za wiele. Dlaczego?

Gdybyśmy panikowali nad stanem duszy, jak panikujemy teraz nad stanem ciała,który jest w obliczu zagrożenia, to świat byłby o wiele piękniejszy. My przede wszystkim bylibyśmy zdrowsi. Palacze by zrozumieli, że siebie zabijają i nie potrzeba, aby ich wyręczał jakiś tam wirus. Narkomani zrozumieliby co tracą, a jest tego sporo. Homoseksualiści pojęli by, że zmniejszyłby się odsetek zachorowań na HIV.

Dobrze, że dbamy o ciało, ale czasem choć trochę paniki o zdrowie duszy nie zaszkodzi.

K. M. 

Mt 4, 1-11

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy pościł już czterdzieści dni i czterdzieści nocy, poczuł w końcu głód.
Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem».
Lecz On mu odparł: «Napisane jest: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”».
Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na szczycie narożnika świątyni i rzekł Mu: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisane jest bowiem: „Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”».
Odrzekł mu Jezus: «Ale napisane jest także: „Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego”».
Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon».
Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”».
Wtedy opuścił Go diabeł, a oto przystąpili aniołowie i usługiwali Mu.

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...