sobota, 28 kwietnia 2018

Psy...

Nie rozumiem ludzi, którzy wolno puszczają swoje psy na wybieg bez żadnego nadzoru. Jest to z jednej strony głupota, a z drugiej strony przejaw braku odpowiedzialności. Zwierzęta nie mają rozumowego myślenia. Działają instynktownie. Dlaczego tak trudno, co niektórym to zrozumieć? Przeraża mnie czasami naiwność ludzka.

Tak wielu z nas czuje się zwolniona z myślenia, z odpowiedzialności za czyny, czy decyzje. Uzurpatorzy wszystkich rozumów do momentu...

Choćby najbardziej kochany pies, to nadal pozostaje zwierzęciem domowym i właściciel musi brać odpowiedzialność za jego zachowanie. Teksty typu:

Mój pies nie gryzie - proszę sobie wsadzić w między baśnie.

Taki argument świadczy tylko o braku wiedzy ze strony człowieka oraz o jego lekkomyślności.

Módlmy się za mądrość i roztropność wszystkich właścicieli psów!

K. M.

J 14, 7-14

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście».
Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy».
Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca”? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. To Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, a nawet większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię».

piątek, 27 kwietnia 2018

Uczmy się ciszy

Marzy mi się pozytywka. Nie musi być za duża, tylko aby grała piękną melodię. Cichą, spokojną, melancholijną, wprawiającą w zadumę. Taką, aby zatrzymała mój czas i pozwoliła zachwycić się trwającą sekundą. Marzy mi się pozytywka. Sama ona przeniosłaby mnie w inny czas. Daleki od współczesnego świata przesyconego techniką i niestety tandetą. Dzięki niej znalazłbym się w świecie mojej babci, która ma przepiękną kolekcją figurek porcelanowych. Każda z nich ma w sobie coś urzekającego, coś co odbiega znacznie od ducha współczesnej cywilizacji.

Chciałbym mieć...

Często szukam oderwania od rzeczywistości. Stan odpoczymku daje mi modlitwa. Podczas niej czuję, że dotykam skrawku nieba, choć nadal moje kolana dotykają podłogi. W taki stan wprawia mnie przepiękna muzyka, ale cisza to jest to czego mi najbardziej brakuje, a przecież jest dla mnie najważniejsza. Najbardziej potrzebna. Uczyłem się tyle języków w różnych szkołach, a tego najważniejszego języka jeszcze nie poznałem do końca. Może dlatego, że należy on do najtrudniejszych języków tego świata.

Uczmy się ciszy.

Rozglądamy się wokoło. Błądzimy po omacku szukając Boga. Kiedy wydarzy się coś ważnego, radosnego, tragicznego pytamy o Jego obecność. Jednak tak często nie dajemy Mu dojść do głosu.

Marzy mi się pozytywka, a jeszcze bardziej cisza.

K. M.






J 14, 1-6

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę».
Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»
Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie».

czwartek, 26 kwietnia 2018

Przekaźnik miłości

Cały świat walczy i trzeba to nazwać nazwać wojną. Inaczej zachowamy tzw. durną dyplomację w imię konformizmu moralnego, który i tak rozwinął się dzisiaj na szeroką skalę. Ta wojna jest prowadzona od wieków z tym, że kiedyś była jawna, a dzisiaj jest robiona w białych rękawiczkach pod pretekstem humanitaryzmu. Jan Paweł II wielokrotnie w swoim nauczaniu przestrzegał ludzkość przed Cywilizacją śmierci. Zagraża ona w sposób bezpośredni miłości, która na całe nasze szczęście znajduje swe źródło w Bogu. Pytanie, czy w takim zawirowaniu w jakim znajduje się obecny świat znajdzie się jeszcze większość, która podejdzie do tego źródła i zacznie z niego czerpać?

Bóg jest źródłem miłości, a kościół jest jej przekaźnikiem jako, że założył go sam Bóg.

Dzisiaj kiedy wilki w owczych skórach bawią się wartościami, pojęciami, sumieniami, życiem, miłością my jako chrześcijanie musimy w sposób odważny wskazywać tym wszystkim zagubionym drogę do Prawdy, którą jest Chrystus. Słowa już w tym miejscu mało pomogą. Ważne zdaje się być tu i teraz świadectwo.

Zgodnie z maksymą:

Słowa pouczają, a czyny przyciągają.

K. M.

J 13, 16-20

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Kiedy Jezus umył uczniom nogi, powiedział im:
«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to, będziecie błogosławieni, gdy według tego czynić będziecie.
Nie mówię o was wszystkich. Ja wiem, których wybrałem; lecz trzeba, aby się wypełniło Pismo: „Kto ze Mną spożywa chleb, ten podniósł na Mnie swoją piętę”. Już teraz, zanim się to stanie, mówię wam, abyście gdy się stanie, uwierzyli, że Ja jestem.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał».

wtorek, 24 kwietnia 2018

Program do realizacji:

Będę Święty

Cel: Świętość
Kierunek: Królestwo Boże
Droga: Miłość i cierpienie

Postanowienia:


  1. Komunia z Bogiem.
  2. Umiłowanie człowieka.
  3. Pokora.
  4. Skromność.
  5. Obowiązkowość.
  6. Odpowiedzialność.
  7. Cichość.
  8. Konsekwentność.
  9. Zaufanie.
  10. Oddanie i poświęcenie.
K. M.



J 10, 22-30

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Obchodzono w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona.
Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: «Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!»
Rzekł do nich Jezus: «Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec.
Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».

niedziela, 22 kwietnia 2018

Siła mojego kapłaństwa

Nie jestem idealnym kapłanem. Co dzień powtarzające się błędy, decyzje. Mnoży się liczba porażek na polu duszpasterskim, ale nie tylko. Walka duchowa jest w tym wszystkim najtrudniejsza. Kiedy tylko się budzę mam przed oczyma obraz nowych wyzwań, które muszę podźwignąć na swoich barkach. Wcale nie dla siebie. Dla tych, którzy zostali mi dani pod opiekę. Poczucie ciążącej na mnie odpowiedzialności budzi we mnie czasem przerażenie, które w piękny i nie znamy mi sposób miesza się z dumą.

Biorę udział w wielkich sprawach...

A kim ja jestem, Jezu, że postawiłeś mnie przed tym wszystkim? Dlaczego tak bardzo mi ufasz, że nie zawiodę na polu, który mi wyznaczyłeś? Skąd Twoja wiedza i wiara we mnie, że jestem na tyle dobrym rolnikiem, że gdzie posieję tam zaraz, za kilka, za dziesiątki lat będziesz mógł zebrać swoje żniwo?

Ja ułomny człowiek, maluczki postawiony nad wielkimi dziełami bożymi w tym świecie.

Dziękuję Ci Boże, za każdą osobę, która się za mnie modli. Czy to w różańcu polecając w jednej z dziesiątek, czy to w Margaretce, czy w innych słowach. Dzięki tym ludziom wiem, że każdy głaz staje się wtedy małym kamieniem. Każda góra pagórkiem, a wielkie morze ludzkich pragnień kałużą powstałą z ludzkich łez.

Siła mojego kapłaństwa jest w Twojej sile. Siła mojego kapłaństwa jest w tych, którzy codziennie ofiarują mnie Tobie.

K. M.










J 10, 11-18

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział:
«Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; najemnik ucieka, dlatego że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.
Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić, i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz.
Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca».

sobota, 21 kwietnia 2018

Spotkanie

Przyglądam się uważnie grze ministrantów na pobliskim orliku. Doceniam determinacje, skupienie i chęć zwycięstwa obecną w sercach młodych ludzi, którzy dzisiaj ganiają za piłką, a jutro sam Bóg raczy wiedzieć za czym. Po chwili podchodzi do mnie mały chłopczyk.  Nie należy on do Liturgicznej Służby Ołtarza. Spogląda na mnie i po pewnym czasie rozpoczyna:

- Ja nie wiem, proszę księdza, czy będę jutro służył. Muszę powiedzieć o tym mamie i tacie i wtedy zobaczymy. Mama na pewno się ucieszy.

- Jakby co, zapraszam - odpowiedziałem.

- Proszę księdza, bo ja teraz przygotowuję się do Komunii Świętej. Jeszcze rok temu nie wierzyłem w Pana Boga - zagadnął mały chłopczyk próbując podtrzymać naszą rozmowę.

- Jak to się stało, że teraz wierzysz? -  zapytałem szczerze zdziwiony.

- A bo wcześniej myślałem, że to ktoś kiedyś rozpowiedział sobie bajkę o Jezusie, a teraz wiem, że to prawda. 

Zaintrygowany na koniec naszej rozmowy umówiłem się z chłopcem, że o ile rodzice się zgodzą, to jutro podejdzie on do zakrystii, aby służyć do Mszy Świętej.

Szczerze przyznam, że teraz,  z perspektywy czasu, kiedy opisuje to wydarzenie, to zaczynam jeszcze bardziej doceniać działanie Ducha Świętego, który nie tyle, że działa kiedy tylko chce, ale mam wrażenie, że zawsze. Gdzie, jak gdzie, ale nie myślałem, że będę przeprowadzał taką rozmowę na orliku. Można by tę rozmowę zbagatelizować. Powiedzieć, że była prosta i zgodzę się z tym stwierdzeniem. Dlatego, że była to dyskusja dziecka z osobą dorosłą, a nie dysputa naukowa. Jednak ja mam wrażenie, że szczerość tego chłopczyka i pragnienie oraz radość, że rozmawia z kimś dorosłym, księdzem, była ważna. To dziecko otworzyło swojego ducha, duszę, serce na drugiego człowieka. Wielu dorosłych tak nie potrafi. To prawda, że niekiedy ci najmniejsi nas zawstydzają.

Druga prawda, jaką dano mi dzisiaj poznać, to ta, że wszędzie możemy ewangelizować. Dzielić się wiarą i służyć prawdzie. Czy to nie piękne? Niezależnie od tego, gdzie jesteśmy, co robimy i czy wcześniej to było zaplanowane. Wystarczy tylko jedno:

Otworzyć się na Ducha Świętego!

K. M.








J 6, 55. 60-69

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
W synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział:
«Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem».
A wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?»
Jezus jednak, świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem? To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą».
Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać. Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie zostało mu to dane przez Ojca». Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?»
Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym».

piątek, 20 kwietnia 2018

Może zabraknąć pieniędzy. Nie musi jutro świecić słońce na niebie. Dobra materialne, to przecież nie wszystko, co niesie za sobą poczucie szczęścia. Dobrze zdiagnozowana choroba, to już połowa sukcesu do jej pokonania. Świat w dobie wielkich i tych małych wojen prowadzonych na różnych płaszczyznach, czy to na skalę międzynarodową, czy w szkolnej szatni, albo klasie potrzebuje nadziei. Bez niej pokój nie jest możliwy do osiągnięcia. Dopiero wiara w sukces i możliwości, które człowiek zdążył już osiągnąć przynosi wygraną. Nadzieja opiera się na prawdzie i tylko w ten sposób może być dobrze rozumiana. Jezus przywrócił wszystkim nam nadzieję, ale sam jest Prawdą. Dlatego każdy z nas odpowiedzialny jest za głoszenie prawdy. Jako, że jesteśmy różni możemy to robić na różne sposoby: poprzez uczciwość na boisku piłkarskim, w pracy swoją obowiązkowością i prawdomównością, w sądach prawdziwym zeznaniem, wierszem, piosenką, muzyką, przyjęciem konsekwencji za zły czyn. Te wszystkie sytuacje, choć jest ich o wiele więcej, świadczą o przynależności do Prawdy.

Ostatnio w szkole, w której uczę, odbył się konkurs recytatorski, któremu patronował Zbigniew Herbert. Jakoś wcześniej nie miałem okazji, aby głębiej zaznajomić się z twórczością tego poety. Jednak teraz odkrywając jego wiersze pomału przekonuję się, że to była wielka postać polskiej literatury, która pozostawiła po sobie piękny testament ludzkiej prawdy i odpowiedzialności za swoje czasy.

Panu Zbigniewowi

Wieczór maluje się piękny za oknem.
Zapalona lampka stojąca na stole,
a gdzieś obok leży pożółkła kartka
- cała zapisana wierszem.

Poeta ją zostawił samą.
Może już mu niepotrzebna.
Zna przecież wszystkie jej słowa.
Podejdę bliżej, poznam ich autora.

Maczkiem na dole podpisane:
Zbigniew Herbert.

Poeta - stróż prawdy,
co rozszarpywana na strzępy
woła w cichości o nadzieję.
Walcząc o swoje pierwsze prawo.
Jest nim istnienie.

Wokół, gdy ona cichnie
kłamstwo rozbrzmiewa,
całkiem niepotrzebnie.

Ja, młody poeta,
gdy poznaję przesłanie Pana Cogito,
odczytuję w nim Twoją mądrość dla świata,
Zbigniewie Herbercie.

K. M.

J 6, 52-59

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Żydzi sprzeczali się między sobą, mówiąc: «Jak On może nam dać swoje ciało do jedzenia?»
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.
Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki».
To powiedział, nauczając w synagodze w Kafarnaum.

czwartek, 19 kwietnia 2018

Po prostu muzyka

W tle słychać łagodne uderzanie w klawisze pianina. Mojego ulubionego instrumentu, który każdą minutę potrafi zaczarować w chwilę radości unoszonej skrzydłami wyobraźni. Oczami duszy wędruję wtedy w miejsca nieznane jeszcze ciału. Nie wiem, czy ktoś już tę prawdę odkrył, ale dzięki muzyce człowiek może w sposób niewyjaśniony dotknąć skrawka nieba, by zaraz kiedy zakończą wybrzmiewać jej nuty mógł powrócić do zwykłej codzienności.

Dlaczego muzyka stanowi niczym nieopisany fenomen? Może dlatego, że jak każda forma sztuki ma stanowić przekaz określający prawdę. Oczywiście należałoby w tym miejscu dokonać rozdzielenia na prawdziwą sztukę i na zwykły kicz. Jak odróżnić jedno od drugiego? Kicz "odmóżdża", czyli zwalnia odbiorcę z myślenia, ale poza tym niczego nie wnosi w jego życie prócz zmarnowanego czasu. Artysta to ktoś, kto pragnie wpływać na swojego odbiorcę, oczywiście w sposób naturalny i subtelny. Uspokajać go w chwilach życiowej burzy. Dodawać nadziei kiedy jest jej potrzeba. Przede wszystkim uwrażliwiać na piękno otaczającego świata, oraz uczyć jego harmonii.

Prawda jest jednak w tym wszystkim najważniejsza. Jeśli artysta jest zafałszowany, a tworzy dla szeroko pojętej komercji, to choćby zyskał fortunę, to i tak pozostanie najuboższym człowiekiem świata.

K. M.

J 6, 44-51

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do ludu:
«Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: „Oni wszyscy będą uczniami Boga”. Każdy, kto od Ojca usłyszał i przyjął naukę, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.
Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata».

wtorek, 17 kwietnia 2018

Ważny temat

Chciałbym napisać taki tekst, który po przeczytaniu uskrzydliłby każdego. Przywróciłby mu wiarę w siebie. Stał się motywacją do pracy nad sobą. To wcale nie jest tak, że nagle chciałbym się stać czyimś coachem, ale myślę, że dobry tekst to marzenie każdego pisarza, poety, czy dziennikarza. Zwłaszcza, że za każdym razem kiedy zasiadam za biurkiem pragnę w zapisanych słowach przemycić jeden z najważniejszych tematów jakim jest wiara w Boga.

Temat wydaje się rzeczywiście istotny, ale tak mało obecny w szarej codzienności człowieka. Zabiegani, zadyszani mijamy krzyże przywieszone na ścianach, kapliczki przydrożne, kościoły, kapłanów, siostry zakonne i bez większej refleksji przechodzimy dalej. Dopiero ciekawy, piękny wiersz, mądre słowa zapisane przez dziennikarza, czy przez pisarza na nowo wprawiają w zadumę nad ostatecznością, która z pozoru daleka jest bliska każdemu z nas.

Boże jesteś tuż przy mnie.
Czuję Twoją ojcowską dłoń
wyciągniętą nad moją głową.
Gotową do błogosławieństwa
każdej mojej życiowej decyzji
o ile jest zgodna z Twoją wolą.

To ja, Twoje małe dziecko
skryte w ciele dorosłego.
Choć często wydaje mi się,
że mogę sam wiele,
to i tak jestem bezradny bez Ciebie.
Dumny, piszę szczerze.

Te słowa niech staną się modlitwą dzisiejszą:
Dobrze, mój Boże,
że jesteś!


K. M.





















J 6, 30-35

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa:
«Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba”».
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu».
Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!»
Odpowiedział im Jezus: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie».

niedziela, 15 kwietnia 2018

Prośba o świętość

Jezu, pragnę Twej świętości.
Jest mi ona potrzebna,
gdy codziennie walczę .
Zmagam się z cierpieniem.
Niby wszystko mam,
ale w głębi serca czuję,
że to jeszcze nie to.
Czuję w sercu pustkę.
Niedosyt z życia,
z którego i tak czerpie
ile się tylko da.
Pozwól mi, Panie,
abym zaspokoił głód.
Głód mojej duszy,
która ciągle jest głodna
i, aby się nasycić
potrzebuje Twojego Słowa.
Panie, mój Lekarzu,
mój Pokarmie,
choć tak blisko Ciebie mam
nie wiem dlaczego
czuję jakbym niekiedy
od Twojego ołtarza gdzieś
z dala wciąż stał.
Kocham Cię.
Jezu, po każdym moim grzechu
pomóż mi,
abym powstał.

Dzięki Ci, Panie,
że przy mnie jesteś.
Przyjaciel, to najcenniejszy skarb.
Poznałem Ciebie,
oddałem się Tobie,
co więcej może zaoferować mi świat.

Jestem księdzem,
pomóż mi w moim kapłaństwie,
po prostu,
świętym się stać.

K. M.




Łk 24, 35-48

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.
A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!»
Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.
Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i spożył przy nich.
Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.
I rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego».

sobota, 14 kwietnia 2018

Jak dotrzeć do młodzieży ze Słowem Bożym?

Postawione wyżej pytanie jest dosyć istotne zwłaszcza, gdy chcemy spojrzeć ze spokojem we własną przyszłość. Może punkt wyjścia brzmi trochę egoistycznie, ale w dalszej perspektywie odnosi się do całego społeczeństwa, które zdaje się być dzisiaj rozchwiane. Wartości dobra i zła pięknie wymieszały się na palecie barw i jako ludzie zaczynamy malować nimi świat. Najlepiej niczego nie określając. Dlatego tak ważny jawi się radykalizm ewangeliczny. Gdy po ziemi chodzi tylu dyplomatów i uczonych, którzy chętnie wypowiedzą się w każdej kwestii, to z kolei brakuje przykładów. Zgodnie z przysłowiem:

Słowa pouczają, przykłady pociągają.

Nie wiem, czy ktoś już zauważył, że ludzie pomału przestają siebie słuchać. Młodzież przeważnie ze słuchawkami w uszach słuchająca muzyki, albo wpatrzona w ekran telefonu. Dorośli, jak widać po wywiadówkach nie za bardzo zainteresowani kontaktami z nauczycielami. Wpadliśmy w pułapkę cywilizacyjną, w której relacje międzyludzkie zostały wypchnięte przez karierę, dobra materialne, czy technikę.

To nie pozostaje obojętne, bez wpływu na środowisko ewangelizacyjne. Ogólnie szkolne, gdzie to, aby coś młodym ludziom przekazać trzeba najpierw odciągnąć ich od wyświetlaczy telefonów, tabletów czy innych nowinek technicznych.

Ja w swojej pracy duszpasterskiej napotykając się z problemem w dodarciu do młodzieży postanowiłem wykorzystać swoją pasję, jaką jest teatr. Zwłaszcza, że teatr pełni funkcję wychowawczą. Przypomina o wartościach, które czasem wręcz muszą zostać wydobyte na nowo niczym minerały.  Osoby młode są otwarte na sztukę, którą poniekąd sami tworzą pod okiem księdza opiekuna, czy katechety. W każdym z przedstawień biorą czynny udział pomagając przy pisaniu scenariusza, albo przygotowywaniu dekoracji. Chociaż wcielają się w fikcyjne role, to z drugiej strony mają szansę odnaleźć w niej siebie. Wynieść morał dla swojego życia.

W kolejnym etapie, kiedy zawiąże się zgrana grupa otwarta na nowe osoby, które zawsze się pojawiają z biegiem czasu i wzrasta wśród wszystkich większe zaufanie wobec siebie podejmowane są różne dyskusje, które mogą owocować w dalszej perspektywie. Stąd zapewne w parafii, w której teraz pracuje, powstała oaza.

Mass media niszczą dzisiaj obraz księdza, katechety, czy jakichkolwiek innych autorytetów. Dlatego tak ważne staje się nie tyle wielkie nauczanie i mądre elaboraty, których młodzież i tak nie wysłucha, a przede wszystkim codzienne życie kapłana, czy nauczyciela religii.

Wieczory chwały, grupy modlitewne... A przede wszystkim świadectwo.

K. M.

















J 6, 16-21

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Po rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi, zaczęli się przeprawiać przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wichru.
Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: «To Ja jestem, nie bójcie się». Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali.

piątek, 13 kwietnia 2018

Ewangelizacyjna zagwostka

Otóż zostałem zaproszony na jutrzejszą debatę, która odbędzie się na Wydziale Teologii UWM. Problem jaki zostanie podczas jej trwania poruszony jest dosyć ciekawy, a na pewno bardzo ważny: Jak rozmawiać z młodzieżą o Bogu? Poproszony zostałem również o krótką prelekcję, którą nie omieszkam przygotować. Myśli związanych z jutrzejszym wydarzeniem mam dużo. Co rusz pojawiają mi się przeróżne tezy, problemy, które chciałbym, aby spadły z ambony. Jednak podstawowe pytanie:

Bardziej skupić się na problemach związanych z Ewangelizacją młodego pokolenia, czy może podać przykładowe formy duszpasterstwa, które w mniejszym, albo większym stopniu odniosły sukces w moim krótkim kapłaństwem?

Słowa uczą, przykłady pociągają.

Trudno jest dotrzeć do młodego człowieka, który ma dzisiaj dostęp do wszystkiego. Swoją drogą, gdy moje pokolenie wpadło w wir nowinek technicznych (notabene sam w tym siedzę), to akurat współczesna młodzież, to pokolenie smartfonowe. Bóg ma dobre poczucie humoru. Czekam jak tylko powyłącza wszystkim telefony. To mogłoby być ciekawe doświadczenie społeczne.

Nauka, religia, a nawet wędkowanie wydaje się nudne, gdy można w zamian pooglądać telewizję, czy zajrzeć do messengera. Katecheci dzisiaj mają nie lada dylemat. Zwłaszcza, że przedmiot jak religia dosłownie przez każdego traktowany jest z przymrużeniem oka. Często rodzice nie przywiązują wagi do osiągnięć syna, czy córki z tego przedmiotu.

Co ja jutro powiem? Nie wiem. Muszę to przemyśleć. Raczej skupię się na formie duszpasterstwa. Tak jak w szkole na religii ktoś znajduje się z przypadku tak w parafii pojawiają się same diamenty, które niekiedy trzeba tylko doszlifować.

K. M.


J 6, 1-15

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus udał się na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego, czyli Tyberiadzkiego. Szedł za Nim wielki tłum, bo oglądano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali.
Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha.
Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: «Gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli?» A mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co ma czynić.
Odpowiedział Mu Filip: «Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać».
Jeden z Jego uczniów, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: «Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?»
Jezus zaś rzekł: «Każcie ludziom usiąść». A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy.
Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: «Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło». Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, pozostałymi po spożywających, napełnili dwanaście koszów.
A kiedy ludzie spostrzegli, jaki znak uczynił Jezus, mówili: «Ten prawdziwie jest prorokiem, który ma przyjść na świat». Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

sobota, 7 kwietnia 2018

Miłosierdzie Boże

W czasie modlitwy usłyszałam te słowa wewnętrznie: Te dwa promienie oznaczają krew i wodę — blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz... Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce moje zostało włócznią otwarte na krzyżu.Te promienie osłaniają dusze przed zagniewaniem Ojca mojego. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga. Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia.
(Dz 299)

Miłosierdzie Boże jest jednym z najpiękniejszych, ale też i najtrudniejszym z tematów jaki daje nam kościół pod refleksję. Dlatego, że zawiera ono w sobie mnóstwo aspektów, z których gdy jedne nie sprawiają dużo problemów przy samodzielnym rozważaniu, to kolejne dotykają bezpośrednio duszy i sumienia. Pytają nas o naszą codzienność, o relację z Bogiem, z drugim człowiekiem. Przede wszystkim stawiają pytanie o kondycję duchową, bez której trudno uczynić choćby najmniejszy krok w kierunku Stwórcy.

Siostra Faustyna Kowalska, Święta Kościoła, w swoim dzienniczku nie zapisała niczego odkrywczego, czego świat by jeszcze nie znał. Przypomniała o oczywistości, którą świat pomału zaczął zakopywać w ziemi, tym samym odsyłając ją w zapomnienie. 

Chociaż codziennie patrzymy na krzyż w kościołach. Dostrzegamy go w wielu domach wiszącego na ścianie, to jednak nadal stoimy z dala od Tego, który został na nim ukrzyżowany.

Kocham Ciebie! Codziennie pragnę ciebie w tym utwierdzać. Za każdym razem kiedy podchodzisz do krat konfesjonału z tymi samymi oskarżeniami do siebie. Zawsze ciebie wysłuchuje na nowo, z cierpliwością i spokojem i nie mam ci za złe, że tak mało zrobiłeś, aby wyzbyć się stałych przywar, wad i zniewoleń. Kocham ciebie! Kiedy mijam ciebie na ulicy, a ty mnie nie rozpoznajesz. Odwracasz ode mnie swoją głowę i nie potrafisz mi odpowiedzieć nawet krótkie Dzień dobry. Kiedy uciekasz przed moim cierpieniem w osobie poniżanego, bezdomnego, czy samotnego. Kocham ciebie! Za każdym razem, gdy zgrzeszysz i zaczynasz coraz bardziej odchodzić ode mnie. Gdy wystawiasz moją miłość na próbę.  Ja ci przebaczam. Ty tylko do mnie przyjdź i zaufaj Mi. Nie zawiodę. Znajdę dla ciebie ukojenie w Moim sercu. Nawet, gdy ty nie będziesz potrafił sobie wybaczyć. Dlatego umarłem na krzyżu, abyś ty został oczyszczony moją krwią wypływającą z przebitego włócznią serca i wodą, która obmywa z każdego brudu. 

Często wątpimy w Boże Miłosierdzie nie pozwalając Bogu działać w naszym życiu duchowym, a On pragnie je przemieniać. Wypełniać sobą. Zamykamy się w klatce własnych przywiązań i pragnień. Uciekamy przed Prawdą bojąc się dotknąć Jej granic, bo zobaczymy swoje własne odbicie. Odbicie naszych sumień. Często brudnych od przywar i grzechów. Idziemy przez ten świat, jak przez pustynię, zapominając o Oazie, która jest o parę kroków przed nami. Liczymy czas. Wydaje się nam, że mamy go wciąż zbyt mało. Wiara staje się tradycje, a problemy dnia codziennego wzrastają do rozmiarów K2. Próbujemy sami udźwignąć swój krzyż. Niekiedy padamy pod jego ciężarem i boimy podnieść się go na nowo. Zapominamy o tym, że jest ktoś obok, kto chce nam pomóc. Być naszym oparciem w trudnej chwili i  w załamaniu.

Wystarczy, że raz wykrzykniesz:
Jezu, ufam Tobie! 

K. M.







J 20, 19-31

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».
Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!»
Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».
A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».
Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»
Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».
I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.
Mądrzy rodzice

Pamiętam z dzieciństwa pewną sytuację. Może niektórym wydać się ona banalna, mało ważna, ale dla mnie jest czymś więcej niż tylko wspomnieniem. Stanowi ona dla mnie dosyć często odniesienie w licznych sytuacjach życiowych, przed którymi dzisiaj stoję.

Będąc dzieckiem służyłem do Mszy jako ministrant. Niestety nie byłem systematyczny i uczciwy w swoich obowiązkach. Dyżur służenia na Eucharystii pełniłem w sobotę. Pewnego wieczoru podszedłem do mamy i oznajmiłem jej, że czuję się zmęczony, za oknem jest już ciemno i nie mam zamiaru, ani chęci pójścia do kościoła. Mama spojrzała na mnie ze zdziwieniem, po czym odparła:

- Czy ktoś Ciebie przymuszał do zostania ministrantem?
- Nie - odpowiedziałem.
- Zatem jeśli zapisałeś się z własnej woli, to teraz musisz przyjąć odpowiedzialność za przyjęte dobrowolnie obowiązki.

W konsekwencji poszedłem tego wieczoru do parafialnego kościoła. Z tej sytuacji nauczyłem się, że nie wolno z byle jakich powodów sobie odpuszczać. Zwłaszcza, gdy samemu się do czegoś zobowiązałem. Po prostu miałem mądrego tatę i mam mądrą mamę.

Dzisiaj odnoszę wrażenie, że w większości to rodzice psują swoje dzieci. Bezstresowe wychowanie wyjdzie jeszcze wszystkim bokiem. Jeśli ma ono wyglądać w ten sposób, że od dzieci niczego się nie wymaga, nie stawia się im żadnych granic, a w dodatku traktuje się je jako równych sobie partnerów, to niedługo możemy się spodziewać opłakanych skutków własnej głupoty.

Jeśli dziecko zdecydowało się zostać ministrantem, należeć do oazy, zostać harcerzem, grać w klubie piłkarskim, to zadaniem rodzica jest dopilnowanie, aby dziecko konsekwentnie stąpało po drodze, którą samo sobie wyznaczyło. Inaczej przestajemy uczyć je odpowiedzialności za raz podjętą decyzję, co w dalszym rezultacie prowadzi do bólu i rozczarowania.

Dziecka nie można przymuszać do niczego - to prawda, ale to nie zwalnia z uczenia do odpowiedzialności. Tę prawdą - jako dorośli - powinniśmy wyryć sobie na kamiennych tablicach, aby nigdy jej nie zapomnieć.

Dzisiaj po pierwszej połowie dnia, zresztą trochę stresującej, pozwoliłem sobie zajść do zaprzyjaźnionej kafejki i wypić zasłużoną kawę.

K. M.














  

Mk 16, 9-15

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której przedtem wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to Jego towarzyszom, pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak, słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie dali temu wiary.
Potem ukazał się w innej postaci dwom spośród nich na drodze, gdy szli do wsi. Oni powrócili i obwieścili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli.
W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary oraz upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego.
I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!»

czwartek, 5 kwietnia 2018

Życie duchowe

Podczas jazdy samochodem kieruję się zdobytym doświadczeniem na polskich drogach, ograniczonym zaufaniem w stosunku do innych kierowców i ich jazdy, oraz znajomością przepisów drogowych. Na pewno przed podróżą należy zapomnieć o stresie i lęku. Strach paraliżuje i nie pozwala podejmować ważkich decyzji, a inne na drodze nie istnieją. Zamiast lęku powinien dominować respekt do polskich dróg, które w dalszym ciągu pozostawiają wiele do życzenia. Czasami sobie żartuje, że do nas mogliby przyjeżdżać szwajcarzy, aby robić nowe szablony na swoje sery z dziurami. Fatalny stan dróg podczas jazdy rekompensują piękne widoki. Krajobraz Polski jest cudowny.

Podobnie jest z życiem duchowym. W wielu osobach sama myśl o nim wprowadza paniczny lęk, a przez to wyparcie. Strach spowodowany jest przeważnie grzechem, który niekiedy jest na tyle wstydliwy, aby zamknąć nas na wszelkie działania religijne. Dlatego w walce z grzechem warto popracować też nad strachem, co nie jest łatwe, ale możliwe.

Wczoraj spędziłem prawie jedenaście godzin za kółkiem. Czy bałem się wyruszyć w daleką trasę? Odpowiedź jest prosta: tak. Jednak nie poprzestałem na strachu. W miarę upływu kolejnych kilometrów czułem, że on maleje, a ja się wzmacniam jako kierowca.

Co prawda żadnej pamiątki nie kupiłem po drodze, ale otrzymałem piękny prezent od dzieci, które uczestniczyły na moim spotkaniu autorskim. W ramach promocji mojej nowej książki pt. "Przygody Pana Ślimaka". Może nie będę opisywał prezentu. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie.

K. M.





Łk 24, 35-48

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.
A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!»
Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.
Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i spożył przy nich.
Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.
I rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego».

wtorek, 3 kwietnia 2018

Zaproszenie

Wiosno, gdzie jesteś?
Wypatruje Ciebie świat.
Chciałby, abyś już przyszła.
Zdjęła swój zielony płaszcz
i rozpostarła go
na naszych polach,
wiejskich dróżkach.
Na pochmurnych ludzi,
którym aura zimowa
raczej nie służy.

Wiosno kochana,
tylko nie przyjdź do nas sama.
Zabierz ze sobą życie.
Wzbudź  pąki kwiatów,
piękny koncert ptaków.
Kochana, nie zapomnij zabrać
swojej palety barw,
by kolorowy mógł się stać
smutny od szarości
ludzkich problemów świat.

Przyjdź, czekamy.
Powróć, najwyższy już czas!

K. M. 

J 20, 11-18

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Maria Magdalena stała przed grobem, płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg.
I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?»
Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono».
Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.
Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?»
Ona zaś, sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę».
Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Mój Nauczycielu!
Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego”».
Poszła Maria Magdalena i oznajmiła uczniom: «Widziałam Pana», i co jej powiedział.

niedziela, 1 kwietnia 2018

Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził.

Dzisiaj obchodzimy uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Nie trzeba raczej nikomu przypominać, że jest ono najważniejszą uroczystością w świecie chrześcijańskim. Rano Msza rezurekcyjna, po niej śniadanie  u sióstr zakonnych. Do południa czas spędzony w kościele. Znów spotkanie w domu zakonnym na pysznym obiedzie w towarzystwie kapłanów i gościnnych mieszkanek. Po czym tzw. Msza dojazdowa. Po południu kawa z koleżanką, z którą pracowałem pierwsze trzy lata w jednej z olsztyńskich szkół, a następnie Eucharystia wieczorna. Przepraszam, że zacząłem opisywać ten wielki czas życia religijnego od dnia dzisiejszego, ale chcąc rozpisać całe Triduum, które niewątpliwie jest równie piękne i doniosłe musiałby powstać wielki elaborat, który zniechęciłby swoją objętością każdego zaglądającego na mój blog.

Bardziej zależy mi na podjęciu pewnej refleksji, która będzie mi chyba towarzyszyć przez kilka następne dni. A oto ona:

Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził.

Spójrzmy na przykład Jezusa. Bóg, czyli ideał i On nie spodobał się większej grupie społeczeństwa. Co najmniej dziwne. Mądrze mówił, był otwarty na poznanie innych, czynił cuda. Chciałoby się rzec, że był wręcz upragnionym kompanem dla niejednego człowieka, a jednak? Zatem, co było nie tak?

Kilka teorii, nie powiedziane, że nie ma ich więcej:


  1.  Faryzeusze i uczeni w Piśmie bali się o utratę autorytetu i wpływy, które przesłoniły im oczy.  Przez ograniczone pole widzenia nie mogli dostrzec Prawdy, która stała blisko. Na wyciągnięcie ręki. Jakiś sens logiczny w tym jest.
  2. Mądrość Jezusa przewyższała ich mądrość i dlatego wprowadzała ich w kompleksy, które z kolei wprawiały ich w stan depresyjny do tego stopnia, że skłonni byli nie tyle popełnić samobójstwo, co po prostu zlikwidować przeszkodę, która stała im na drodze do pełni szczęścia.
  3. Czy błędna opinia opinia o człowieku może prowadzić do ostateczności, jaka spotkała Jezusa? Pewnie, że tak. Pobieżnie wydany osąd na podstawie widzimisię jest z góry skazany na porażkę i to właśnie taką jaką ponieśli ówcześni faryzeusze. Żydzi choć słuchali Jego przemówień, czy widzieli dokonywane przez Niego cuda byli tak zamknięci w sobie, że zapomnieli o obiektywnej ocenie wroga publicznego numer jeden. 
Jak mało wystarczy, aby kogoś skreślić i znaleźć się w gronie tych, którzy skazali Niewinnego. Stać się współczesnym faryzeuszem.

Błogosławionych Świąt!

K. M.











J 20, 1-9

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono».
Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka.
Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...