sobota, 25 lipca 2020

Dobrze się prowadzić.

Dziś patronuje nam św. Krzysztof, opiekun kierowców. Pytanie o to, czy prowadzimy się dobrze? W ogóle, co to znaczy prowadzić się dobrze? Każdy z nas jest kapitanem, bo każdy trzyma ster. Ster swojego życia i kieruje nim do Ziemi Obiecanej. Ktoś jest w tym fachu lepszy, ktoś gorszy, ale to życie nie jest wyścigiem po pierwsze miejsce, najważniejsze, aby dopłynąć. Życie jak wielka woda, czasem spokojne, a niekiedy burzliwe. Sztuka, to opanować niepokorny żywioł pełen tajemnic.

Słuszne pytanie się rodzi w wielu głowach: Ale jak to zrobić?

Kiedy kursant nauki jazdy przygotowuje się na egzaminy musi opanować różne przepisy, aby na egzaminie praktycznym wcielić je w życie. Wyobraźcie sobie kierowcę za kierownicą, który nigdy niczego nie czytał, a zwłaszcza o ruchu drogowym, samobójca i morderca w jednym. Tak samo żeglarz, kapitan, musi poznać budowę łodzi, czy statku, teorie, aby móc wypłynąć na wody i nie zatonąć. Podobnie jest z naszym życiem.

Opis jak żyć znajdziemy w Piśmie Świętym. Biblia podpowie nam, co robić, a czego najlepiej nie robić by być zbawionym. Z tym jednym haczykiem, że trzeba ją czytać, poznawać, karmić się nią i ufać... Ufać, że  jest tam zapisane Słowo Boże. Do dobrego prowadzenia potrzebne są trzy rzeczy:
  1. Pragnienie
  2. Zaufanie
  3. Miłość
Sama teoria nie wystarczy. Zbawienna praktyka bez dobrej teorii prawie niemożliwa. 

K. M. 


Mt 20, 20-28

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Matka synów Zebedeusza podeszła do Jezusa ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła.
On ją zapytał: «Czego pragniesz?».
Rzekła Mu: «Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie, jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie».
Odpowiadając Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?».
Odpowiedzieli Mu: «Możemy».
On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował».
Gdy dziesięciu pozostałych to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci.
A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym. Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu».

środa, 15 lipca 2020

Karolu, ucz się

Spójrz w lustro. Kogo widzisz? Jak już się upewniłeś kto tam jest po drugiej stronie i stwierdziłeś, że możesz z tą osobą wytrzymać dłużej niż przysłowiowe 5 minut, to podejmij kolejne wyzwanie. Spróbuj wymienić jej pięć pozytywnych stron. Powinno ci się udać, a to gwarantują wszelcy psychologowie, i ci którzy uznają się za ekspertów od ludzkich głów.

To, co niby proste jest najtrudniejsze.

Niestety są tacy, którzy przed tym lustrem mogli by umrzeć z głodu, z pragnienia, dotknięci korozją czasu i żadnego dobrego słowa by nie wypowiedzieli. Depresja ma różne oblicza. Mój tata w nią popadł. Jestem ciekaw, co on by zrobił przed tym lustrem. Jedno wiem na pewno. Może by wszystko inaczej się potoczyło, gdyby spojrzał na swoje lustrzane odbicie: pełne smutku, strachu, zmęczenia, ale oczy... W oczach, które należą do serca ujrzałby bliskich: mamę, mnie, brata. Gdyby tylko spojrzał w lustro.

Skąd w nas niemoc? Skąd bierze się zmęczenie, a zaraz po nim rezygnacja? Czy to brak wiary w Boga, a może wątpliwość, która przyszła nie w porę i wina czasu zbyt szybko upływającego, który nie dał szans na jej rozwianie? Nie wiem.

Dzisiaj jestem przeświadczony o tym, że to, co najważniejsze w życiu człowieka, to budowanie dobrej relacji z Bogiem. Tylko dzięki uporządkowaniu czuję się bezpieczny. Nikomu nie muszę imponować. Przed nikim nie muszę się wykazać. Są osoby, które mną pogardzają.

Jak to inni mawiają: nie jestem postem na Facebooku, aby mnie wszyscy lubili.

Gdy wiem, że jestem wyjątkowy w oczach Boga zaraz wzrasta i moja samoocena, a gdy przed lustrem stanę i zobaczę w oczach serca moich bliskich, to ocena "kogoś" przestaje mnie przygniatać. Ciężar staje się lekki, a mi chce się uśmiechać.

-------------------------------------------------------

Gdy tak czytam od nowa zapisane słowa w tym poście przychodzi mi do głowy tylko jedna myśl:

Karol, ucz się tego, czego sam uczysz innym.

Wam również życzę owoców w pracy nad sobą.

K. M.







Mt 11, 25-27

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».

poniedziałek, 13 lipca 2020

Kościół, a polityka

Kościół, a polityka. Odwieczny dylemat. Czas go chyba rozwiązać, ale kto to zrobi? Czy instytucja jaką jest Kościół ma prawo zabierać głos w kwestiach politycznych? Jeśli nie, to dlaczego to robi? Jednak jeśli argumenty przemawiają za tym, aby w niektórych kwestiach nie siedział cicho z podkulonym ogonem, to dlaczego jest na ławie oskarżonych skoro spełnia swoją powinność?

Próbując odpowiedzieć na tą frasującą wszystkich kwestię myślę, że warto odnieść się do Dekalogu. W nim jest położony fundament nauczania Kościoła. Sam Jezus, jak czytamy w Ewangelii, nie przyszedł znieść Prawa, ale je wypełnić.

Pierwsze trzy przykazania odnoszą się do relacji z Bogiem. Pytanie, co dla kogo znaczy słowo Bóg? Dla jednych może być to pieniądz, druga osoba, sława, a nawet życie samo w sobie. Z tym, że w rzeczywistości żadna rzecz materialna nie jest trwała. Nawet plastikowa butelka, która rozkłada się w przyrodzie od 100 do 1000 lat nie jest wieczna. Życie na ziemi trwa znacznie krócej. A więc pytanie o sens tej wiary pokładanej z natury swej w marnych "bożkach". Bóg chrześcijan jest osobą niezniszczalną. Nie ulega zmianom upływu czasu. Jest Życiem i od początku stoi na jego straży. Wolę w takim Bogu pokładać nadzieję. Przyjmuję Go.

Przyjęcie Boga, to dużo, ale i mało. Akt ten przyzywa do odpowiedzialności. Słusznie postawione pytanie by brzmiało: o jaką odpowiedzialność się tu chodzi? Odpowiedzialność, ale za co?

- Za życie - jeśli Bóg stwarza i oddaje człowiekowi w dzierżawę cały stworzony przez siebie świat, to jakim prawem ten człowiek nagle zaczyna czuć się gospodarzem tego, co do niego de facto nie należy? To, co nas otacza jest boże, a więc już ma swojego właściciela.

Panem życia jest Bóg. Ateista, ignorant, innowierca może nie mieć tej wiedzy, ale jeśli już katolik, chrześcijanin ma problem z przyjęciem tej prawdy, to jak to rozumieć? Nieznajomość Prawa nie zwalnia z obowiązku przestrzegania go.

Kolejne przykazania odnoszą się do relacji z drugim człowiekiem i do siebie samego. Te dwie relacje, a w zasadzie trzy łączą się w piękny sposób (ten wątek rozwinę w kolejnym wpisie). Kiedy człowiek traci szacunek do samego siebie odzwierciedla się to w kontaktach z innymi.  No, a kiedy nie darzy szacunkiem otaczające go osoby poniekąd zaczyna zatracać siebie, wewnętrznie. Wiara uczy wzajemnego szacunku i wskazuje na kierunek, który powinniśmy wszyscy obrać. Jest nim miłość. O wiele lepiej by nam się żyło, gdybyśmy rzeczywiście poznali jej sens, a nie tylko krótkie hasła manipulujące prawdą o niej. Miłość, hasło dzisiaj nadużywane i przez to niekiedy zakłamane zakłada czystość. Dziwne jest zjawisko chęci usankcjonowania wszystkiego, co przeczy miłości w jej imię. Źle zrozumiana miłość i jako taka przyjęta może wyrządzić więcej krzywdy niż dobra. Zwłaszcza, gdy zmieszana jest z grzechem.

Może po prostu działanie Kościoła powszechnie jest źle zrozumiane?

Myślę, że Kościół nie tyle wtrąca swoje przysłowiowe trzy grosze do polityki, co po prostu przypomina o wartościach tłumacząc ich właściwą definicję, przywraca ją, dzisiaj nadszarpywaną przez watahę wilków chcących wszystko i wszystkich pożreć.

Przemyśl to.

K. M.





Mt 10, 34 – 11, 1

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich apostołów:
«Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; „i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy”.
Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.
Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.
Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody».
Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić Ewangelię w ich miastach.

sobota, 11 lipca 2020

Poproszę o ciszę, o uwagę

Chcę być świętym! Bardzo! Chcę być świętym i już. Konkretne pragnienie, tylko co dalej? Jak osiągnąć ten niezwykły stan. Stan, który jest, a w każdym razie powinien być wymarzony przez każdego z nas. A może ktoś z Was czytających ten wpis ma dobrą receptę na udane życie, aby zasłużyć na nagrodę przy śmierci? Może Ty mi podpowiesz, co mam robić?

Cisza... Trzeba zachować ciszę. Tak jak dziecko, które, co dopiero postawiło nieśmiele pytanie i milczy oczekując na odpowiedź. Cisza... Słyszysz? W ciszy odpowiedź przychodzi najszybciej. Wykorzystuje ją Bóg. Mówi w niej do Ciebie Ten, który dał Ci rozum, abyś wiedział kiedy zamknąć usta, by otworzyć uszy.

Ewangelia na najbliższą niedzielę nie traktuje o niczym innym jak tylko o umiejętności słuchania. Przyjmowania prawdy, która jest zagłuszana. Przez pędy kłamstwa zasłaniana. Próbuje wybrzmieć, wybić się, uwolnić z kajdan które sami na nią założyliśmy. Pozwól jej na to.

Bądź jak gleba żyzna, tym który słucha, by wydać owoc, by zrozumieć i przyjąć lekarstwo, Słowo i uratować swoją duszę. Czas wypełnienia bliski. Przyjmij postawę otwartego dziecka na poznanie i wsłuchuj się uważnie, aby rozpoznać, co Boże, a co truje Ciebie od środka wyniszczając ciało i duszę.

Nie bądź ja faryzeusze, czy podstawieni ludzie Piłata, którzy tylko na zewnątrz sprawiali wrażenie słuchaczy. W ich wnętrzu podstęp i obłuda. Nie mogli dosłyszeć żadnego ze słów wypowiadanego przez Jezusa. Byli rozkrzyczani.

Ty słuchaj. Prawdziwie słuchać, to przyjmować prawdę i przekuwać ją na codzienność.

K. M.






Mt 19, 27-29

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Piotr powiedział do Jezusa: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?».
Jezus zaś rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy».

poniedziałek, 6 lipca 2020

Niezrealizowane

Na początku tego wpisu wypadałoby, abym Was przeprosił. Zdaję sobie sprawę z tego, że dawno na moim blogu nie pojawiał się żaden wpis, nawet ten najkrótszy, choćby zapisany wierszem... nic. Na swoje usprawiedliwienie znajduję jedynie brak czasu. Moje zbieganie wynikało z przeprowadzki do Nidzicy. Tak, kolejna zmiana parafii, a ile będzie tych przeprowadzek sam nie wiem. Jestem jeszcze młodym kapłanem i nabieram doświadczeń. Niezbadane są wyroki boskie w życiu każdego z nas. Niepewność jutra odsłania przed nami wachlarz różnych wydarzeń, że na dobrą sprawę nic, co związane z jutrzejszym dniem nie jest pewne, a to jest piękne.

Pamiętam jak jeszcze ze swoim poprzednim proboszczem z parafii, w której ostatnio posługiwałem, siedzieliśmy w kuchni popijając kawę i planowaliśmy nadchodzący nowy rok szkolny. Temat etatów, pracy duszpasterskiej, urlopów itd. Myśli krążyły mi wokół oazy dziecięcej i młodzieżowej. Próbowałem wtenczas obmyślić jakiś cudowny sposób, aby wszystko przywrócić do życia, kiedy świat powróci do normy po Covid-19. Naprawdę, ja ustalałem z moim przełożonym program pracy duszpasterskiej na nadchodzący rok. Rozmawialiśmy o przyszłości nie mając wątpliwości, że ona nadejdzie. Rzeczywiście, nadeszła, tyle że zgoła inna niż nam się wydawało. Pod koniec maja otrzymałem telefon z kurii, że z dniem 1 lipca zmieniam placówkę duszpasterską i obejmuję urząd wikariusza w innej parafii. W jednej chwili okazało się, że na darmo były zmartwienia, zabiegania, planowania. Bóg wszystko ułożył po swojemu. Pewnie po to, abym niczego nie układał, nie obliczał podług siebie, a żebym nabrał pokory względem bożych planów - zaufanie.

Czy żałuję odejścia? Nie. Po prostu ufam, że po coś jestem w tej Nidzicy, która potrzebuje tak jak każda inna parafia duszpasterza. Nowych planów nie robię. Niczego nie kalkuję. Chociaż lubię pisać scenariusze, to tylko teatralne. Ten najważniejszy scenariusz życiowy pozostawię do napisania Panu Bogu.

Ufam, choć to nie proste. Ufam, choć wątpliwości się kłębią w głowie: jak to będzie? Tu w tym nowym miejscu, w nowej parafii, w nowym środowisku, gdzie postawiłeś mnie Panie. Po prostu ufam.

K. M.




Mt 9, 18-26

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Gdy Jezus mówił do uczniów, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik synagogi i oddając Mu pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim.
Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Mówiła bowiem sobie: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa».
Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: «Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła». I od tej chwili kobieta była zdrowa.
Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...