poniedziałek, 6 lipca 2020

Niezrealizowane

Na początku tego wpisu wypadałoby, abym Was przeprosił. Zdaję sobie sprawę z tego, że dawno na moim blogu nie pojawiał się żaden wpis, nawet ten najkrótszy, choćby zapisany wierszem... nic. Na swoje usprawiedliwienie znajduję jedynie brak czasu. Moje zbieganie wynikało z przeprowadzki do Nidzicy. Tak, kolejna zmiana parafii, a ile będzie tych przeprowadzek sam nie wiem. Jestem jeszcze młodym kapłanem i nabieram doświadczeń. Niezbadane są wyroki boskie w życiu każdego z nas. Niepewność jutra odsłania przed nami wachlarz różnych wydarzeń, że na dobrą sprawę nic, co związane z jutrzejszym dniem nie jest pewne, a to jest piękne.

Pamiętam jak jeszcze ze swoim poprzednim proboszczem z parafii, w której ostatnio posługiwałem, siedzieliśmy w kuchni popijając kawę i planowaliśmy nadchodzący nowy rok szkolny. Temat etatów, pracy duszpasterskiej, urlopów itd. Myśli krążyły mi wokół oazy dziecięcej i młodzieżowej. Próbowałem wtenczas obmyślić jakiś cudowny sposób, aby wszystko przywrócić do życia, kiedy świat powróci do normy po Covid-19. Naprawdę, ja ustalałem z moim przełożonym program pracy duszpasterskiej na nadchodzący rok. Rozmawialiśmy o przyszłości nie mając wątpliwości, że ona nadejdzie. Rzeczywiście, nadeszła, tyle że zgoła inna niż nam się wydawało. Pod koniec maja otrzymałem telefon z kurii, że z dniem 1 lipca zmieniam placówkę duszpasterską i obejmuję urząd wikariusza w innej parafii. W jednej chwili okazało się, że na darmo były zmartwienia, zabiegania, planowania. Bóg wszystko ułożył po swojemu. Pewnie po to, abym niczego nie układał, nie obliczał podług siebie, a żebym nabrał pokory względem bożych planów - zaufanie.

Czy żałuję odejścia? Nie. Po prostu ufam, że po coś jestem w tej Nidzicy, która potrzebuje tak jak każda inna parafia duszpasterza. Nowych planów nie robię. Niczego nie kalkuję. Chociaż lubię pisać scenariusze, to tylko teatralne. Ten najważniejszy scenariusz życiowy pozostawię do napisania Panu Bogu.

Ufam, choć to nie proste. Ufam, choć wątpliwości się kłębią w głowie: jak to będzie? Tu w tym nowym miejscu, w nowej parafii, w nowym środowisku, gdzie postawiłeś mnie Panie. Po prostu ufam.

K. M.




Mt 9, 18-26

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Gdy Jezus mówił do uczniów, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik synagogi i oddając Mu pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim.
Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Mówiła bowiem sobie: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa».
Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: «Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła». I od tej chwili kobieta była zdrowa.
Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...