piątek, 31 sierpnia 2018

Wczoraj

Gaśnie stary już dzień.
Noc spowija sobą wszystko,
co w pamięci znajdzie swój schron
i tylko ta myśl niepewna.
Niedająca wytchnienia.

Na co to wszystko?
Skoro, to co było,
tego już nie ma.

Zapalam świeczkę nadziei.
Wierząc w jutro.
które nadejść nie musi.
Ten kto jego pewny
na swą zgubę się łudzi.

Słońce przecież wstanie.
Ciemność się rozjaśni
i nowe nastanie.

Próbuję zamknąć powieki
i tylko jedna myśl,
czy Boże masz pamięci oczy?
Jeśli je posiadasz,
to czy wczoraj Cię nie obchodzi?

K. M.

Mt 25, 1-13

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść:
«Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły.
Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”.
Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”.
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny».

czwartek, 30 sierpnia 2018

Poranek

Jak wyglądają moje poranki? Każdy z nich jest inny, a to za sprawą tego, że mam nieregulowany czas pracy. Kiedy przychodzi mi celebrować poranną Eucharystię, to próbuję wstać z łóżka godzinę wcześniej. Przyznaję, nie jest to łatwe. Niekiedy sama pobudka schodzi mi piętnaście minut. Jednak kiedy jakimś cudem uda mi się wstać na nogi, to zaraz expresowo wyprowadzam psa na dwór, który już po pierwszym dzwonku budzika rozlegającym się po całym mieszkaniu waruje pod drzwiami wyjściowymi merdając ogonkiem. Tu na podwórku rozpoczyna się największa walka. W tym czasie wypowiadam przeważnie tylko trzy słowa powtarzając je stale.

Zrób coś, proszę.

Cezar, jak to przystało na cezara tu powącha, tam powącha. Przejdzie bokiem, okrąży, a ja na zegarku sprawdzam tylko godzinę, aby nie spóźnić się na Mszę. Kiedy w końcu Cezar znajdzie dla mnie litość łaskawie załatwi wszelkie swoje potrzeby fizjologiczne i w te pędy wracamy do mieszkania. Szybko biorę prysznic i z mokrą głową udaje się do kościoła, gdzie oczekują mnie wierni. Następnie w zależności od tego, czy mam na ósmą do szkoły, czy też później rozpoczynam lekcje wygląda dalsza część mojego dnia.

Zapomniałem wspomnieć jeszcze o jedynej mieszkance na plebanii. Elwka, bo tak ma na imię moja papuga, mieszka ze mną od ponad dwóch lat. Staram się, aby zawsze miała otwarte drzwiczki od klatki kiedy ja chodzę spać. Muszę przyznać, że przeważnie tak jest, o ile nie zapomnę uchylić jej drzwiczek przez które wychodzi. Zatem, co z nią? Otóż kiedy otwieram oczy ona wita mnie swoim dziobem wypatrując tylko swoimi ślipiami kiedy się przebudzę. Ewentualnie czasem po prostu po mnie chodzi. Wtedy rzeczywiście, budzik mi niepotrzebny.

Każdy z nas ma inny poranek Jednak powód do dziękowania ten sam. Jest nim życie.

Wielu snem śmierci upadli,
co się wczoraj spać pokładli.
My się jeszcze obudzili,
byśmy Cię, Boże, chwalili.


Zatem mamy być za co wdzięczni Bogu, a ja zapraszam do dyskusji. Na moim blogu prowadzonych jest mało rozmów. Ewidentnie za mało. Może ktoś by się odważył opisać wybrany przez siebie poranek. Myślę, że byłoby to na pewno ubogacenie tego bloga. Może znalazłoby się i westchnienie do Tego, co mieszka tam na Górze, Boga, za otworzone oczy. Kto wie?

Zapraszam do dyskusji








Mt 24, 42-51

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o jakiej porze nocy nadejdzie złodziej, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.
Któż jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowił nad swoją służbą, żeby we właściwej porze rozdał jej żywność? Szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie przy tej czynności. Zaprawdę, powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem.
Lecz jeśli taki zły sługa powie sobie w duszy: „Mój pan się ociąga z powrotem”, i zacznie bić swoje współsługi, i będzie jadł i pił z pijakami, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna. Każe surowo go ukarać i wyznaczy mu miejsce z obłudnikami. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów».

środa, 29 sierpnia 2018

Pustka w sercu

Pytasz Boga czasami:
<Czemu w moim sercu,
które pragnie kochać
rozbrzmiewa echem ciszy
- pustka-,
co o wypełnienie woła?>

Kochasz,
pragniesz być kochany.
Podchodzisz do ludzi.
Często odbijany
jak piłka od ściany.

Pragniesz rozumieć.
Nie zawsze zrozumiany.
Szukasz wypełnienia
dla swojej pustki.
Błądzisz o miłość
zatroskany.

<Ja kocham Ciebie,
czy ci to nie wystarczy?>

Tak, to głos Ojca,
który zatroskany
w odpowiedzi woła.
Jego głos przenika
ciszy serca ściany.

Kochasz,
od teraz wiesz,
żeś jest kochany.

K. M.


Mk 6, 17-29

Słowa Ewangelii według świętego Marka
Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę.
Jan bowiem wypominał Herodowi: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał.
Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei.
Gdy córka Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: «Proś mię, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa».
Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?»
Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela».
Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela».
A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce.
Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.

niedziela, 26 sierpnia 2018

Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził.

To prawda, zawsze można więcej zrobić zarówno na polu duszpasterskim czy to w szkole, czy przy kościele. Można dać się pokroić za chociażby najmniejszy, prozaiczny sukces apostolski. W sumie, to powinno się wypalać dla Królestwa Bożego. Jednak istnieje pewne zagrożenie, bardzo niebezpieczne dla tego, który nie dostrzeże cienkiej granicy własnych słabości.

Dobrze jest kiedy służymy Temu, który jest Zbawicielem, Jezusowi Chrystusowi. Jednak problem rozpoczyna się kiedy zachłyśnięci fanatyzmem religijnym zaczynamy stwarzać pozory jako to my byśmy byli odpowiedzialni za zbawienie innych. Absurdem jest myślenie, że wszystko od nas zależy. Taka filozofia życia zyskała nawet swoją nazwę. Brzmi ona: Syndrom Zbawiciela. Warto sobie codziennie powtarzać, że Jezus był tylko jeden i nikt z nas więcej już nie zrobi. Jedynie co, to możemy się włączyć w dzieło zbawienia. Co ponadto w naszych dążeniach będzie tylko owocem pychy.

Wypalać się dla spraw Bożych jest rzeczą chwalebną, ale nawet tu potrzeba mądrości i roztropności. Dlatego módlmy się o mądrość i roztropność w naszych działaniach.

K. M.

J 2, 1-11

Słowa Ewangelii według świętego Jana
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów.
A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła moja godzina”. Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli.
A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

sobota, 18 sierpnia 2018

Zacheusz

Jest takie miejsce położone niedaleko mojego domu, w którym czuje się tak, jakby czas się zatrzymał i trwała tylko ona... cisza. Nie ta zewnętrzna, ale przede wszystkim wewnętrzna. Odnajduję w niej siebie. Przed oczami mojej duszy staje On. Patrzy na mnie wzrokiem przebaczenia. Wyciąga do mnie prawą rękę, abym ją chwycił i mógł się na niej oprzeć. To, co wewnętrznie tam odczuwam nie idzie w pełni opisać słowami, chociażby najbardziej wzniosłymi. Prowadząc dzieci czuję się prowadzony przez Niego.

Zacheusz w Nowym Kawkowie, to przepiękne miejsce, w którym obecność Boża potwierdzona jest licznymi znakami. Będąc moderatorem na wielu turnusach rekolekcyjnych sam ich doznałem. Na przykład przy spowiedziach, podczas których wielu na nowo ujrzało oblicze kochającego Ojca. Miała miejsce przemiana wielu serc. Aby zrozumieć prawdziwość tych słów wystarczy przyjechać w to miejsce i zatopić się w atmosferze modlitwy.

Dzisiaj zakończył się dziecięcy turnus. Pomimo trzynastu dni tam przeżytych i odczuwalnego zmęczenia nie byliśmy źli, ale pełni zadowolenia  z danego czasu, który dobiegł końca oraz nadziei, że wyda on owoce w życiu dzieci, którym trudno było wyjeżdżać do domów rodzinnych. Jednak, jak wiadomo, nagromadzonego bogactwa duchowego nie można zatrzymywać dla siebie. Należy iść dalej przez świat wyznaczoną drogą i się nim dzielić z ubogimi, których wciąż zbyt wiele.

K. M.

Mt 19, 13-15

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Przynoszono do Jezusa dzieci, aby położył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego. Lecz Jezus rzekł: «Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie». Położył na nie ręce i poszedł stamtąd.

piątek, 17 sierpnia 2018

Wspomnienie

Oaza Dzieci Bożych trwa nadal. Trzynasty dzień poświęcony słowom z modlitwy Pańskiej: Zbaw nas ode złego. Zamiast konferencji dla dzieci przygotowaliśmy dla nich spotkanie z niezwykłym gościem. Otóż odwiedziła nas dzisiaj Siostra Regina, która osobiście znała założyciela Ruchu Światło-Życie, ks. Franciszka Blachnickiego.

Historia, którą nam opowiedziała wywarła wrażenie nie tylko na najmłodszych uczestnikach, ale też na wszystkich doroslych zgromadzonych w kaplicy. Ks. Franciszek miał trudne życie, ale pełne obecności Bożej. Realizował wolę Ojca. Sama jego droga do nawrócenia i konsekwencja w trwaniu przy prawdzie oraz zapał ewangelizacyjny, a przy tym żywa relacja z Najważniejszym są godne podziwu.

Każdy człowiek ma swój bagaż doświadczeń i trosk. Nie ma dwóch takich samych ludzi z tą samą historią życia. Jednak nie przeszkadza to w tym, aby poznawać losy tych, którzy choć nie stawiani przez świat za wielkie autorytety ukazywali, że życie z Bogiem i moralne jest możliwe.

Wystarczy tego pragnąć.

K. M.

Mt 19, 3-12

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Faryzeusze przystąpili do Jezusa, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?»
On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem”. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela».
Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz przykazał dać jej list rozwodowy i odprawić ją?»
Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba że w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo».
Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić».
On zaś im odpowiedział: «Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!»

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Trudna sprawa


Odnosząc się do słów z podanego dzisiaj fragmentu Ewangelii wg. Świętego Mateusza można zacytować pewnego klasyka, który stwierdził, że w tym świecie są tylko dwie rzeczy pewne. Jedna to śmierć, a druga podatki. Prawda w tym jest. Z tym, że ja bym dopisał jeszcze jedną rzecz. Mianowicie miłość. Choćby opuścili nas wszyscy On pozostanie, Bóg, którego na siłę usuwa się z życia społecznego. Ostatnio od jednego z antyklerykałów usłyszałem, że on nie chodzi do kościoła, bo mu wiara na to zabrania. Tyle księży jest obłudnych i on nie może na to patrzeć, bo aż oczy go bolą na to wszystko, co ludzie kościoła robią z domem Bożym. Z drugiej jednak strony ta sama osoba nie widzi swojej obłudy kiedy mówiąc o Bogu i wielkiej miłości jaka z Nim go łączy żyje w konkubinacie. Jak łatwo przez grzech popaść w nienawiść do wszystkiego, co staje się wyrzutem sumienia. Trzeba zatkać oczy, uszy, aby móc żyć wtedy spokojnie. Jednak na jak długo? Nikt nie jest bez grzechu. Zadaniem chrześcijanina jest raczej unikanie sposobności do niego, a nie do Kościoła. Módlmy się za ludzi zniewolonych o oświecenie umysłu. Póki nie będzie na nich za późno, bo czas nie czeka.

Bóg w kierowanych argumentach tych ososób staje się narzędziem do usprawiedliwienia wszystkiego. Najwięcej ludzi plujących na Kościół znajdziemy w grupie najbardziej pokrzywdzonych przez grzech. Wśród opętanych nienawiścią, którzy tkwią w niej jak w jakimś labiryncie, nie potrafiąc znaleźć wyjścia.

Niekiedy jedynym ratunkiem dla nich pozostaje modlitwa. Oni pomału zatracają zdolność rozmowy z Bogiem i Jego ludźmi. Wtedy potrzebna jest im pomoc, a przede wszystkim dawajmy im świadectwo życia, które jest chyba najodpowiedniejszą metodą pozyskiwania innych dla Boga.

K. M.

Mt 17, 22-27

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Gdy Jezus przebywał w Galilei z uczniami, rzekł do nich: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie». I bardzo się zasmucili.
Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy didrachmy z zapytaniem: «Wasz Nauczyciel nie płaci didrachmy?» Odpowiedział: «Tak».
Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: «Szymonie, jak ci się zdaje: Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?»
Gdy Piotr powiedział: «Od obcych», Jezus mu rzekł: «A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę. Weź pierwszą złowioną rybę, a gdy otworzysz jej pyszczek, znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie».

sobota, 11 sierpnia 2018

Żołnierze wprowadzili Jezusa, aby zaraz go obedrzeć z godności.  Ciało pokrwawione pomału opada na rękach jednego z nich. Po chwili sadzą Go na przygotowanym pieńku. Okrywają szkarłatnym płaszczem. Oddają prześmiewczo pokłony.

Król żydowski!

Wszyscy nagle zamarli w bezruchu. Król nie ma korony. Gdzie się podziała Jego korona? Kto o niej zapomniał? Trzeba Mu ją jak najszybciej nałożyć. Przed królewskim majestatem po chwili staje mała dziewczynka. Uśmiecha się w Jego stronę.  Wygląda jak mały aniołek, który zszedł z wysokości,a teraz szuka powrotnej do domu. Podchodzi bliżej skazańca, który najwyraźniej przejęty jej pojawieniem wypuścił pierwsze łzy spod powiek. Malutka osóbka przybliża się do króla i wyjmuje ze swojej równie malutkiej torebki koronę.  Oziębły żołnierz wyrwał ją dziewczynce z rąk i bez wahania włożył ją na głowę Jezusa.

Spojrzenie pełne miłości. 

Trwało ono może chwilę. Dziewczynka zrozumiała,że już nic więcej nie jest w stanie ofiarować temu, którego kocha swoim małym sercem. Czuła jednak, że dała tyle ile mogła najwięcej.

Uśmiech, gest nadziei.

Odchodząc od miejsca spotkania z Miłością uśmiechnęła się delikatnie i znikła w oddali. Wiedziała, że tylko w ten sposób może Mu pomóc.  Być tą, która doda mu nadzieję.

K. M.

Mt 17, 14-20

Ewangelii według Świętego Mateusza
Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i padając przed Nim na kolana, prosił: «Panie, zlituj się nad moim synem! Jest epileptykiem i bardzo cierpi; bo często wpada w ogień, a często w wodę. Przyprowadziłem go do Twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić».
Na to Jezus odrzekł: «O plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze mam być z wami; jak długo mam was znosić? Przyprowadźcie Mi go tutaj!» Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go. Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie.
Wtedy uczniowie podeszli do Jezusa na osobności i zapytali: «Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?»
On zaś im rzekł: «Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: „Przesuń się stąd tam!”, a przesunie się. I nic nie będzie dla was niemożliwego».

czwartek, 9 sierpnia 2018

Chociaż zmęczenie daje się we znaki, to jednak radość jest większa.  Dzieci są promykami nadziei i rozpogadzają każdy dzień.  Teoria sprawdzona na oazie. Malownicze Kawkowo, położone kilkadziesiąt kilometrów od Olsztyna, z dala od zgiełku miasta. Sześćdziesiąt dzieci i słoneczna pogoda. Czy można chcieć więcej?

Najmłodsi również są ewangelizatorami świata. Przypominają nam, dorosłym o tym, że też tacy kiedyś byliśmy mali i bezbronni. Świat jawił się  jako prosty. Zero było w nim złożoności.  To, co białe pozostawało białe, a czarne zawsze było czarne.

Stać się jak dziecko w zaufaniu do Boga i drugiego człowieka.  Otwartość na poznawany i przyjmowany świat, a przede wszystkim prosta wiara, to jest to o co powinniśmy prosić jako dorośli.

Na wieczór miseczka zimnych lodów.

K. M.


Mt 25, 1-13

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść:
«Królestwo niebieskie podobne jest do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie”. Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy.
A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”.
Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”. Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto.
W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam”.
Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę powiadam wam, nie znam was”.
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny».

wtorek, 7 sierpnia 2018

Bożonarodzeniowy prezent

Nikomu chyba nie muszę tłumaczyć, że krzyż jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Stanowi on dla mnie nie tylko wartość, ale przede wszystkim odniesienie w codzienności.  Chcę być święty, dlatego nie odrzucam trudności przygotowanych mi przez los. Nie uciekam przed ludźmi. Zwłaszcza tymi trudnymi. Nie zawsze wszystko dobrze znoszę, ale uczę się tego najważniejszego, miłości.  Z tym związane jest również przebaczenie sobie, że nie zawsze jestem jakim chciałbym być.

Nie tak dawno rozpoczęliśmy w Nowym Kawkowie rekolekcje dla dzieci. Jest to piękny czas bogaty w przygody, radość, ważne treści. Każdy uśmiech dziecka uczestniczącego w tym wydarzeniu jest potwierdzeniem obecności Bożej.  Wczoraj wspominaliśmy z dziećmi jedną z tajemnic radosnych różańca świętego, Narodzenie Pana Jezusa. Oczywiście ubrana była choinka. Przygotowany piękny żłobek, a na koniec dnia prezenty.

Chyba byłem grzeczny, bo i dla mnie znalazł się upominek. Jedna z dziewczynek o imieniu Zuzia przygotowała mi krzyż.  Dzisiaj dumnie noszę go na piersi.

Nadzieja nie pozwala o sobie zapomnieć.  Wzruszający prezent małej osóbki, która zdaje się rozumieć wartość tego, co u niektórych dorosłych stanowi zgorszenie, niewygodę.

K. M.




Mt 14, 22-36

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał.
Łódź zaś była już o wiele stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!»
Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!»
A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, podszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!»
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?»
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym».
Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, posłali po całej tamtejszej okolicy i znieśli do Niego wszystkich chorych, prosząc, żeby ci przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowien

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Co widzisz?

Może się wydawać, że uczniowie z dzisiejszego fragmentu Ewangelii byli  szczęściarzami. Jezus ich w pewien sposób wyróżnił i pozwolił im siebie zobaczyć.  Ba, spotkali się również z Eliaszem  i Mojżeszem. Zakładamy, że żaden z nich nie był sercowcem, bo murowany byłby zawał.

Tylko, czy oni wtedy dobrze wszystko rozumieli,co zostało im objawione?

Doświadczali przy Jezusie niesamowitych rzeczy, ale nie wszystko przyjmowali. Nie nam ich za to winić. Przy krzyżu z całej dwunastki trwał tylko św. Jan, umiłowany uczeń Jezusa.

Gdzie była reszta?

Może te pytanie jest jednak niewłaściwe. Inne są o wiele ważniejsze w kontekście dzisiejszego dnia:

Co Ty widzisz obracając się wśród tylu spraw? Gdzie teraz jesteś znając Jezusa? 

K. M.



Mk 9, 2-10

Słowa Ewangelii według świętego Marka
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni.
I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.

piątek, 3 sierpnia 2018

Ciekawe, ilu z nas użyło dzisiaj grzebienia?

Jedno z chińskich przysłów mówi o tym, że ludzie używają grzebienia do dbania o włosy, ale zapominają o tym, że dusza również potrzebuje czasami większych, a niekiedy mniejszych zabiegów kosmetycznych. Usłyszałem to na rekolekcjach, z których nie tak dawno wróciłem. Niby oczywiste, ale warte przypomnienia. Polecam czasami zaplanować takie SPA dla swojego wewnętrznego JA. Nie tylko dla tej naszej zewnętrznej ludzkiej strony.

Jesteś piękny/piękna nie dzięki botoksowi,  siłowni, czy dobrze zrobionemu makijażowi, ale dlatego, że jesteś kimś więcej niż tym, co widzisz w odbiciu lustra. Jesteś dzieckiem Boga, a On tchnął w Ciebie życie. Dbaj o nie.

K. M.

Mt 13, 54-58

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus, przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali:
«Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc u Niego to wszystko?» I powątpiewali o Nim.
A Jezus rzekł do nich: «Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony». I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa.

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...