poniedziałek, 5 lutego 2018

Brzuch mnie boli...

Dzisiaj bardzo mnie boli brzuch. Cały dzień chodzę zgięty w pół i marzę tylko o tym, aby nikt nic ode mnie nie chciał. To by mi sprawiło wielką przyjemność. Jednak obowiązki czekają i nie wygląda na to, aby same miały się zrobić. Nie zawsze musi być lekko i przyjemnie, a takie chwile jak dzisiejsze, nieco boleściwe, przypominają mi o tym, że potrzebuje lekarza. Nie tego w białym fartuchu z stetoskopem zawieszonym na szyi. Jezus przyjmuje wszystkie nasze dolegliwości. Nie bójmy mu się powierzać i te cielesne gorączki. Ja pozwolę sobie z tego bólu wręcz zawołać:

Jezu ratuj, bo umieram!

K. M.

Może chleb poświęcony we wspomnienie św. Agaty coś pomoże...



Mk 6, 53-56

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...