niedziela, 21 marca 2021

Epidemia, a Kościół

 

Mój wujek ostatnio na swojej tablicy na fb wstawił wymowne zdanie, które wzbudziło we mnie wiele pytań, ale też złości. Może nie potrzebnie, ale jako człowiek nie jestem wolny od emocji, które niekiedy chcą zawładnąć moim sercem. Staram się je opanować, ale tym razem  nie potrafiłem się powstrzymać i musiałem udzielić odpowiedzi. Post odnosił się do obostrzeń związanych z Covid-19. 

"Znowu wszystko zamykają, ale nie Kościoły. Tam prawo nie sięga".

To, co odpisałem wujkowi nie tyle miało w zamiarze obrazić jego osobę, co po prostu otrzeźwić jego umysł:

"Życie zweryfikuje podejście wujka do sprawy. Jak trwoga, to do Boga. Proponuję modlitwę".

Dalszej konwersacji nie będę już opisywał ponieważ powstałby tu całkiem niemały elaborat; w dodatku nudny. Jednakże chciałem uchwycić prawdę, która od dłuższego czasu nie daje mi spokoju, a zrodziła się podczas obserwacji mentalności współczesnych. Jednym z paradoksów ludzi jest to, że skarżą się ciągle na brak chwili wytchnienia, ciągle w biegu, a z drugiej strony na to, co najważniejsze uważają, że mają czas. Bóg może poczekać. Kościół może poczekać. Inne już nie, bo wskazówki za szybko się przesuwają. 

Jak dalece pomimo rozwiniętych nauk, medycyny, techniki zabrnęliśmy w kozi róg własnych przekonań? Kiedy słuchamy tych podobnych do mojego wujka słyszymy zadufanych ludzi i zbyt pewnych we własny sukces. Przychodzi mi na myśl współczesna Wieża Babel. 

Nie prośmy, nie módlmy się o zamknięte kościoły. One akurat są naszą ostatnią deską ratunku. To Kościół - wspólnota - dysponuje narzędziami zbawienia, a my chcemy zamknąć to wszystko pod kluczem? Swoją drogą dziwne jest to, że w innych czasach wojen, pandemii ludzie rozpaczliwie szukali Boga, a wielu nas współczesnych dzisiaj nim gardzi. 

Nie tak powinno być!

Chciałbym też zauważyć, że najgłośniejsze w tej batalii o zamknięte kościoły są osoby poranione przez grzech. Stąd nigdy nie będą obiektywne w ocenie sytuacji. Kościół jako świątynia, ale też i wspólnota zawsze będzie przemawiał do ich serc i sumień. To musi boleć. Zatem nic nam innego nie pozostaje jak tym samym otworzyć świątynie na oścież i powtarzać słowa Jezusa:

"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię". Mt 11, 28

K. M. 

J 12, 20-33

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi.

A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.

Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław imię Twoje!»

Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». Stojący tłum to usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie wyrzucony precz. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie».

To mówił, oznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...