niedziela, 18 marca 2018

Nie boję się umrzeć.

Śmierć dla młodego człowieka jawi się jako bardzo daleka przyszłość i na tyle daleka, że nie warto się nią dzisiaj przejmować. W rozmowie z nastolatkami wielokrotnie spotkałem się już z opinią, że sprawy Boże, modlitwę i chodzenie do kościoła należy odłożyć na starość. Oczywiście nie chce tu zaraz wszystkich uczniów wrzucić do jednego worka, ale ten pogląd przeważa.

Skąd takie zdanie?

Śmierć prezentuje się w myśleniu ludzkim dosyć negatywnie. Nikt nie lubi pogrzebów. Kolor, który najbardziej dominuje podczas takich uroczystości to czarny i całe szczęście z serca człowieka zdaje się uciekać. Wśród zgromadzonych nad trumną bliskiej osoby rozlega się cichy płacz wyrażający smutek z odejścia kogoś bardzo ważnego. Rzeczywiście ten obraz nie napawa optymizmem, a już nie skłania do refleksji nad śmiercią, bo po cóż rozważać nad czymś, co nie wydaje się być miłe i przyjemne?

Czym jest Apostolstwo Dobrej Śmierci?

Jednak prawda jest taka, że śmierć jest nieuchronna i czy chcemy, czy też nie, prędzej lub później każdy z nas zamknie kiedyś powieki po raz ostatni. Stanie wtedy przed Panem i zacznie zdawać relacje ze swojego życia. To będzie coś na wzór egzaminu. Teraz pytanie, czy można pójść go zaliczać nie przygotowanym? To tak jakby student medycyny nie przygotował się na sesję licząc, że zda wszystkie egzaminy na piękne oczy. Prawda, że brzmi to absurdalnie? Dlatego tak ważne jest, abyśmy przygotowywali się na najważniejsze spotkanie każdego dnia. Odłożyć w czasie można pranie, czy pójście do kina, ale nie modlitwę.

Jaka to jest ta Dobra Śmierć?

Śmierci się boi ten, kto w swojej codzienności ucieka przed Bogiem. Święci umierali z uśmiechem na twarzy. Cieszyli się, że mogą za chwilę stanąć przed Panem. Oni doskonale wiedzieli, co ich zaraz czeka. Dbali w swoim życiu o dobrą relację z Bogiem. Zatem odchodzili do Przyjaciela, którego tak dobrze znali.

Czy Ciebie byłoby stać dzisiaj na uśmiech, gdybyś miał umrzeć? 

K. M.




J 12, 20-33

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi.
A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.
Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław imię Twoje!»
Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». Stojący tłum to usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie wyrzucony precz. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie».
To mówił, oznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...