niedziela, 9 września 2018

Uśmiechnij się

Jan Bosco, patron młodzieży, zwykł mawiać, że smutny święty, to żaden święty. Uśmiech jest wyrazem naszej duchowości oraz pozwala na głębsze poznanie Boga i drugiego człowieka. Burzy nie potrzebne mury, które sami sobie tworzymy. Łatwiej jest się zbliżyć do kogoś pogodnego niż do tego, co zawsze ma ponurą, co gorsza kamienną minę, bo wtedy już nic wiemy o tym człowieku. Ten kto poznał Boga i skosztował Jego miłości nie może chodzić smutny.

Po każdej burzy wychodzi słońce, które rozjaśnia mroki i pozwala odnaleźć pokój. Tak samo w duszy człowieka. Trudno jest się tylko śmiać. Mieć uśmiech na twarzy. W naszym życiu przychodzą różne chwile. Pojawiają się problemy, sytuacje, które okradają nas z uśmiechu. W zamian dają smutek i łzy. Nic w tym dziwnego. Jeśli jednak nie potrafimy być radośni wewnątrz i na zewnątrz, a cały czas towarzyszy nam przygnębienie i grymas niezadowolenia, to może oznaczać, że cierpimy.

Warto szukać przyczyny tego stanu. Najczęściej jest nią choroba duszy. Życie niemoralne, które każe trwać mi w kłamstwie, w ukryciu, w klatce. Brak wolności wewnętrznej pcha mnie w niewolę zewnętrzną i rzeczywiście wtedy trudno o uśmiech. Jeśli nawet nie potrafię obiektywnie zdiagnozować grzechu, to nie znaczy, że go nie ma. Być może po prostu już go nie rozpoznaję w swoim życiu. Nie potrafię go nazwać. Trzeba się wtedy zwrócić do najlepszego lekarza, psychologa, do Jezusa.

Mała podpowiedź: On zawsze czeka w konfesjonale.

Kończąc dzisiejszy wpis warto zapytać siebie samego o to kiedy się ostatnio uśmiechałem. Czy wtedy towarzyszyło mi poczucie szczęścia?

K. M.

P.S.:W następnym wpisie poruszę temat szczęścia prawdziwego i złudnego. 

Mk 7, 31-37

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.
Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.
Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: «Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę».

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...