niedziela, 28 stycznia 2018

Otwarte drzwi.

Niebo się zachmurzyło, choć prezenterka w telewizji zapewniała, że będzie dzisiaj ładna pogoda. Nie ważne. Zaraz się rozpada i nic już tego nie zmieni. Wyszedłem z domu na spacer nie biorąc z sobą parasolki. Godzinę mi zajmie droga powrotna. Najrozsądniej zrobię chowając się pod dachem. Tylko muszę taki najpierw znaleźć. Nie będzie to takie proste. Zwłaszcza, że wokół mnie same ogrodzone domki, a na czyjąś posesję głupio ot tak po prostu wejść. Idę przed siebie. Może znajdę po drodze schronienie.

Pierwsza kropla spadła na moje czoło, zimna. Pomału spłynęła mi po policzku. To jeszcze nic. To tylko początek. Dam radę. Nie zmoknę. Zaraz na pewno znajdę jakieś schronienie.

Druga kropla... Trzecie kropla... Mżawka. Czuję jak ubranie staje się wilgotne. Wiaterek lekki je osuszy. Wcale nie musi się rozpadać. Pewnie przesadzam, a mżawka zaraz przejdzie.

Pada. Jestem coraz bardziej mokry. Jest nadzieja. Widzę kościół. Jest otwarty. W nim się schowam. Stop. To jest kościół. Sam sobie poradzę. Nie potrzebuje do niego wchodzić. Tak mocno przecież nie pada, żebym zaraz miał rozpaczliwie szukać w nim schronienia.

Stoję przed otwartymi drzwiami świątyni i moknę. Ubranie ocieka wodą. Jest mi zimno. Nie wejdę. Boże, czemu pogodynka się pomyliła? Dlaczego nie chcesz rozgonić ciemnych chmur na niebie i obudzić słońce. Dać światu choć trochę jego promieni. Co to dla Ciebie?!

Zmokłem. Nie musiałem. Drzwi kościoła otwarte. Ja cały zmoknięty stoję. I tylko jedno pytanie krąży w mojej głowie:

Dlaczego nie wszedłem?

Przekroczyłem bramy kościoła. Jaki on jest piękny. Więc tu Boże mieszkasz. Prosiłem o parasolkę. Ty otworzyłeś mi swój dom, a ja ...

zmokłem.

Po chwili oglądam się w stronę wyjścia. Słońce wzeszło.

***

Jakże trudno usłyszeć zaproszenie Boże, gdy wokół jest jedno Ja.

K. M.









Mk 1, 21-28

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
W Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.
Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga».
Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego! » Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.
A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Współczesny Adam kontra uczeń

  Po jakich słowach rozpoznać współczesnego Adama?  - To nie moja wina! Ja planowałem inaczej. Przecież wszyscy tak robią, a po za tym to ...